Przez długi czas wschodnioeuropejskie państwa NATO zaopatrywały się w broń z Niemiec. Teraz jednak zamawiają ją w USA i Korei Południowej. Berlin stracił zaufanie z powodu niezdecydowanego wsparcia Ukrainy - pisze gazeta "Welt am Sonntag".
"Żaden inny kraj NATO nie zbroi się tak masowo jak Polska. Według ministra obrony Mariusza Błaszczaka Warszawa chce w najbliższych latach wydać na uzbrojenie równowartość 110 mld euro. To więcej niż specjalny fundusz dla Bundeswehry" - zauważa gazeta.
"Polska jak żaden inny kraj, dostarczyła do Kijowa ciężką broń i musi uzupełnić swoje zapasy". Wkrótce "będzie miała największe konwencjonalne siły zbrojne w Europie. Dla Waszyngtonu kraj ten prawdopodobnie stanie się kluczowym partnerem w polityce bezpieczeństwa" - ocenia gazeta dodając, że mniejsze kraje, takie jak Słowacja czy państwa bałtyckie, również rozbudowują swoje arsenały w obliczu rosyjskiego zagrożenia.
Według gazety jest to szansa dla zachodnich firm zbrojeniowych na ogromne transakcje. Ale "niemieccy producenci broni, tacy jak KMW czy Rheinmetall, do tej pory dobrze reprezentowani w Europie Środkowo-Wschodniej, nie znajdują się na warszawskiej liście zakupów. Ponadto polska armia w perspektywie średnioterminowej pożegna się z niemieckimi systemami, takimi jak czołg Leopard 2. To kolejny cios dla niemieckiego przemysłu".
"Welt am Sonntag" cytuje wypowiedź szefa Towarzystwa Polityki Bezpieczeństwa Hansa-Petera Bartelsa, który stwierdza: "To prawda, że Polska jako największy gracz w Europie Wschodniej coraz bardziej zbliża się do USA. A także do Korei Południowej, zwłaszcza, że (kraje te) mogą dostarczać broń szybciej niż niemiecki przemysł".
"Z powodu niechęci do udzielenia Ukrainie pomocy zbrojeniowej Berlin stracił zaufanie swoich partnerów" - zauważa gazeta. "Co, pytają w Warszawie czy Wilnie, jeśli armia rosyjska przekroczy granicę na terenie Polski czy Litwy? Czy w takim razie kanclerz Olaf Scholz pozwoli przemysłowi na dostarczanie amunicji?".
Jest też bardzo konkretny powód, który przemawia przeciwko Niemcom: "Potrzebujemy broni i nie możemy czekać. Niemcy nie mogą nam zagwarantować szybkich dostaw" " - dowiedział się "Welt am Sonntag" w polskich kołach rządowych.
"Inne kraje w Europie Wschodniej prawdopodobnie podążą za kursem natowskiej wagi ciężkiej, jaką jest Polska. To ułatwiłoby logistykę i zaopatrzenie. Estonia, podobnie jak Polska, polega już na samobieżnej haubicy K9 z Korei Południowej a nie na niemieckiej Panzerhaubitze 2000" - pisze gazeta.
Aktualizujemy na bieżąco: Nasza relacja z wojny na Ukrainie