Już po raz dwudziesty z pielgrzymką na Jasną Górę wyruszyła z Andrychowa także grupa rowerzystów. Duchowym przewodnikiem pielgrzymów na dwóch kółkach jest ks. Kazimierz Walusiak, a szefem logistyki - po raz dziewiętnasty (!) - Paweł Rajda. Wrócą - także na rowerach.
Reprezentanci wszystkich pokoleń, w wieku od 16 lat po… seniorów w wieku emerytalnym, znów wczesnym rankiem 9 sierpnia, w liturgiczne święto św. Teresy Benedykty od Krzyża - Edyty Stein, spotkali się w kościele św. Macieja w Andrychowie, by stąd wyruszyć na rowerową pielgrzymkę do Matki Bożej Jasnogórskiej. Czemu aż sześć dni, skoro tyle samo czasu potrzebują pielgrzymi piesi? Bo na rowerach jadą tam i z powrotem!
Tegoroczna Andrychowska Pielgrzymka Rowerowa jest już dwudziestą z kolei. Nawet w czasie pandemii reprezentacja pielgrzymów na dwóch kółkach była na Jasnej Górze, a tym samym została zachowana ciągłość. Towarzyszą jej słowa: "Pokój zostawiam Wam". I to właśnie modlitwa o pokój - w sercach, w rodzinach, w naszej ojczyźnie, na świecie - jest główną intencją pielgrzymki.
ks. Kazimierz Walusiak po raz kolejny jest duchowym przewodnikiem andrychowskich pielgrzymów rowerowych.Pakowanie bagaży i załatwianie wszelkich formalności poprzedziły już oficjalne rozpoczęcie pielgrzymki - zainaugurowała ją Msza św., sprawowana przez duchowego przewodnika ks. Kazimierza Walusiaka oraz ks. Wojciecha Olesińskiego, wikarego andrychowskiej parafii.
- Znamienne jest, że ten sezon pielgrzymkowy w naszej diecezji zaczyna się w czasie, który można określić tygodniem męczenników. Bo jak prześledziłem kalendarz liturgiczny, to od 6 sierpnia niemal dzień w dzień Kościół wspomina jakiegoś męczennika - mówił w kazaniu ks. Olesiński, wymieniając m.in. kapłanów męczenników II wojny światowej, a przede wszystkim św. Teresę Benedyktę od Krzyża - Edytę Stein, w 80. rocznice jej męczeńskiej śmierci w Auschwitz obchodzoną właśnie 9 sierpnia tego roku.
Ks. Kazimierz Walusiak i ks. Wojciech Olesiński sprawowali Mszę św. w intencji pielgrzymów rowerowych w kościele św. Macieja w Andrychowie.- Nie jest to przypadek, że to w tym czasie pielgrzymki się zaczynają. Bo męczeństwo to nic innego, jak opuszczenie strefy komfortu. I tym bardziej ten znak przemawia do was. Bo wy też opuszczacie teraz strefę swojego komfortu i ruszacie wiele kilometrów na rowerach, biorąc pod uwagę, że mogą się pojawić trudności - kontynuował ks. Olesiński. - Ale chcecie przez to umocnić swoją relację z Jezusem.
Ksiądz Wojciech przybliżył drogę św. Teresy Benedykty do Jezusa i jej męczeńską śmierć. Mówił, że wydawać się może, że po tylu trudach, jakie towarzyszyły jej drodze poszukiwania Chrystusa i oddania się Mu bez reszty, mogła mieć żal do Pana Boga, że znalazła się w piekle obozu.
Ks. Wojciech Olesiński i Jakub Adamus - jeden z grupowych pielgrzymki i... kandydat do seminarium duchownego.- Podejrzewam, że Edyta nie miała takich rozterek, ponieważ tak bardzo pokochała Jezusa, że pokochała również Jego wolę i Jego plan dla niej - zauważył ks. Olesiński, mówiąc pielgrzymom, że ich pierwsze kroki: decyzja o wyruszeniu na pielgrzymkę, poświęcenie czasu, przygotowanie roweru - napompowane dętki, naoliwiony łańcuch - to może nie być koniec. Przyjdą trudy, może problemy ze sprzętem. - To się może stać. I dzieje się to bez przyczyny. Jest ktoś, kogo pielgrzymka denerwuje - szatan. Będzie wam chciał przeszkodzić. Ale Bóg w swej łaskawości dopuści to, żeby sprawdzić, na ile jesteście Mu wierni - mówił duszpasterz, życząc pielgrzymom, by święci męczennicy - szczególnie wspominani w tym czasie - byli dla nich inspiracją i potężnym orędownictwem w drodze do tronu Matki Bożej na Jasnej Górze.
Rowerowi pielgrzymi na starcie przed kościołem św. Macieja.Po Mszy św. ks. Wojciech udzielił rowerzystom uroczystego błogosławieństwa. Po drodze w okolicach Alwernii dołączyła do nich także grupa rowerzystów z Oświęcimia.
Jak mówi ks. Kazimierz Walusiak, dwudziesta pielgrzymka to także okazja do podziękowań dla wszystkich, którzy angażują się w jej organizację, choć przyznaje również, że liczby nie mają większego znaczenia, bo każda pielgrzymka to czas okazywania wdzięczności Panu Bogu i ludziom.
- Na pewno w tej grupie jest Paweł Rajda z grona pionierów, od których wszystko się zaczęło. Jest obecny na każdej pielgrzymce - począwszy od drugiej - mówi ks. Walusiak. - Jest więc okazja, by modlić się szczególnie za niego, za jego bliskich, za wszystkich współorganizatorów. Paweł żyje tą pielgrzymką cały rok. Jest bardzo otwarty, życzliwy chętny do pomocy. Przekonałem się, że nawet dzwoniąc do niego późnym wieczorem, można być pewnym, że odbierze telefon. To Paweł jest motorem tej pielgrzymki. A mnie zostaje rola przewodnika duchowego - niczym innym nie muszę się zajmować. Przez 20 lat udało się wypracować już pewne schematy działania, ale co roku coś nowego wychodzi. Paweł potrafi swoją pasją przyciągać do pomocy przy pielgrzymce innych, m.in. zwłaszcza synów: Tomasza i Karola. Choć ze względu na obowiązki zawodowe nie mogą jechać z nami, wzięli na siebie wiele spraw logistycznych i organizacyjnych.
Ekipa logistyczna Andrychowskiej Pielgrzymki Rowerowej.Paweł Rajda wspomina, że inicjatorem rowerowej pielgrzymki przed 20 laty był ks. Zdzisław Paprocki, wówczas wikary w parafii św. Macieja.
- Usłyszałem o pielgrzymce i od następnego roku już się w nią włączyłem z grupą kolegów, z którymi znaliśmy się jeszcze z dawnych czasów ministrantury w parafii. Byliśmy wtedy takimi mocno wyrośniętymi ministrantami - śmieje się pan Paweł. - Ale to, co w nas zaszczepiła ministrantura, owocuje do dziś. Chcę podkreślić, że choć jestem organizatorem pielgrzymki rowerowej, nigdy na rowerze nie pielgrzymowałem. Trudno o to, kiedy się zajmuję wszystkimi innymi sprawami.
Jak dopowiadają synowie, pielgrzymką ich rodzina żyje cały rok. - Wracamy 14 sierpnia i niemal nazajutrz już zaczynamy myśleć o kolejnej - śmieje się Karol. - A tak na serio, przygotowania ruszają na całego w marcu.
Duchowymi przewodnikami andrychowskich rowerzystów po ks. Paprockim byli także: ks. Łukasz Górski - kuzyn pana Pawła, później kleryk, a następnie ksiądz Piotr Rajda - bratanek pana Pawła, ks. Maciej Dąbrowski i - najdłużej - ks. Kazimierz Walusiak… także kuzyn Rajdów.
- Tak się złożyło, że pielgrzymkę organizujemy rodzinnie, z synami, z moim bratem Stanisławem i z przyjaciółmi. Są wśród nich także Jurek Brożyna i Krzysiek Drąg. Niektórzy kiedyś sami jeździli na rowerach, ale kiedy stan zdrowia przestał im na to pozwalać, angażują się w inny sposób.
Przez 20 lat w pielgrzymce średnio co roku brało udział około 80 osób. Był rok, że w drogę wyruszyło 125 rowerzystów. - W tym roku jest nas z obsługą 60. Liczę jednak, że za rok będzie lepiej… - dodaje pan Paweł.
Więcej o panu Pawle przeczytacie w papierowym "Gościu" nr 33, w naszym cyklu: "Panorama parafii - Świadkowie Chrystusa".