- Przyszedłem kiedyś ze szkoły, a pani Maria mówi: "Nie wiem, czy księdzu będzie dziś smakował obiad. Jakaś rozbita jestem od rana. Nie wiem, ile razy posoliłam. Ale jedno wiem - dziś ten obiad przyprawiłam zdrowaśkami". Łączyła w codzienności postawy Marii i Marty - mówił ks. Piotr Sadkiewicz w Leśnej na pogrzebie Marii Ciurli.
Jeszcze w piątkowy wieczór 15 lipca, jak co dnia, była na Mszy św., przyjęła Komunię Świętą, umawiała się na poniedziałkowe spotkanie z jedną z przyjaciółek z róży różańcowej… W sobotę, w święto Matki Bożej Szkaplerznej nad ranem, zmarła we śnie.
We wtorek 19 lipca w leśniańskim kościele św. Michała Archanioła 79-letnią Marię Ciurlę żegnali najbliżsi: córka z mężem, przyjaciele, znajomi, parafianie, księża rodacy i duszpasterze, którym usługiwała jako najlepsza kucharka na plebanii od 1995 roku, przez 21 lat.
Pogrzebowej Mszy św. przewodniczył proboszcz, ks. Piotr Sadkiewicz, obecny w Leśnej od 1996 roku, a przy ołtarzu stanęli także: ks. prałat Stanisław Podziorny, ks. Krzysztof Kurnik i ks. Adrian Micorek. Swoje zapewnienie o modlitewnej łączności i duchowej jedności przekazali także: ks. Kazimierz Walusiak, ks. Tomasz Wala, ks. Tomasz Chrzan i ks. Łukasz Lach.
Maria Ciurla i kard. Franciszek Macharski są już po drugiej stronie życia.- Dziś chcemy podziękować nie tylko za dar życia pani Marii, ale i za niebywały dar miłości, okazywanej drugiemu człowiekowi, każdemu spotkanemu na jej drodze życia - mówił ks. Sadkiewicz na początku Mszy św.
W homilii zaznaczył, by na śmierć popatrzeć nie jako na wydarzenie przygnębiające, ale kolejne narodziny - tym razem narodziny do życia wiecznego, życia z Bogiem i w Bogu - zgodnie z obietnicą Jezusa: "Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie! W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce".
- Śmierć jest powrotem do kochającego Boga… I tak powróciła nasza siostra Maria do kochającego Boga - mówił ks. Sadkiewicz. - Historia parafii, to historia ludzi, którzy ją tworzą. Można by tę historię porównać do księgi. Kiedy rodzi się dziecko, człowiek, parafianin, to dokłada się kolejne strony do tej księgi. Księga jest zapisywana przez każdego z tych ludzi osobno, przez całe ich życie. I przychodzi taki moment, kiedy kończy się miejsce na tej stronie i Bóg pisze: "Amen. Wypełniło się". Tak wypełniło się życie naszej siostry Marii. Minęła historia kolejnego wielkiego człowieka tej parafii. Dla mnie - bardzo wielkiego człowieka - zaznaczył leśniański proboszcz, dodając że pani Maria trochę przypominała postać filmowej Michałowej z serialu "Ranczo".
Ks. proboszcz Piotr Sadkiewicz przewodniczył ostatniemu pożegnaniu Marii Ciurli.- To była nasza leśniańska Michałowa. Ale - z całym szacunkiem dla tej kreacji aktorskiej - powiem: "Pani Marysiu, byłaś sto raz lepsza niż Michałowa. Grałaś tę swoją rolę nawet tysiąc razy lepiej niż ona. Można wyznaczyć w twoim życiu dwa takie sezony filmowe" - mówił proboszcz, tłumacząc, że pierwszy, to ten, kiedy z mężem Feliksem zamieszkała w małym zielonym domku w Leśnej. Ten sezon zakończyła śmierć męża. Pani Maria została z córką Moniką.
- Nie było mnie jeszcze w tej parafii. Stało się to rok przed moim przyjściem. Ale ówczesny ksiądz proboszcz, też już świętej pamięci ks. Zbigniew, jako że przyjaźnił się bardzo z twoim mężem, często bywał w waszym domu, widząc twoje załamanie po jego śmierci, zaproponował ci pracę na plebanii - mówił proboszcz, zwracając się do zmarłej. - Chciał ci w ten sposób pomóc, żebyś nie myślała o tym dramacie. I tak zaczęłaś drugi sezon "filmowy" twojego życia. Jakże inny od tego pierwszego.
Ks. Sadkiewicz wspominał, że od tego czasu niemal całe dni pani Maria spędzała na pracy na plebanii. Miała ona trwać kilka tygodni, trwała 21 lat, aż do czasu jej choroby.
Nie była z wykształcenia kucharką, a jednak gotowała wyśmienicie i była królową kuchni. Przygotowywała posiłki m.in. dla odwiedzających Leśną: prezydenta Tanzanii - Benjamina Mkapy, jego żony, członków tanzańskiego rządu, kardynała Polikarpa Pengo, kardynała Franciszka Macharskiego, wielu biskupów, dostojników.
Msza św. pogrzebowa śp. Marii Ciurli w Leśnej.- Nieraz mówiła: "Jak ja, prosta kobieta ze wsi, mam przygotować strawę dla tak wielkich ludzi tego świata?". Ilekroć do tego wracała, mówiłem jej: "Pani Marysiu, dla nas, kapłanów tu pracujących, to jest wielki zaszczyt, że dla nas gotuje kobieta, która gotowała też dla prezydenta i dla kardynałów". W tym wszystkim była niezmiernie skromna, cicha, pokorna, dyskretna. Mogliśmy na nią liczyć we wszystkim. Rozmawialiśmy naprawdę o wszystkim, ufaliśmy sobie i po tych latach bardzo się zaprzyjaźniliśmy - mówił ks. Piotr. Ze wzruszeniem wspominał jak mówiła, że ma jedną córkę i przybranego syna.
Na koniec duszpasterz przywołał przeczytaną wcześniej Ewangelię - był to ten sam fragment, który odczytywano w kościołach na całym świecie nazajutrz po śmierci pani Marii, w niedzielę - o gościnie Jezusa w Betanii, w domu Łazarza, Marii i Marty.
- Przyszedłem kiedyś ze szkoły, a pani Maria mówi: "Nie wiem czy księdzu będzie dziś smakował obiad. Jakaś rozbita jestem od rana, ciężki dzień mam. Nie wiem, ile razy posoliłam. Ale jedno wiem - dziś ten obiad przyprawiłam zdrowaśkami". Łączyła w swojej codzienności ewangeliczne postawy Marii i Marty. W tej kuchni, w której większość czasu była sama, jej ręce pracowały, ale w tej ciszy, przy bulgotaniu zupy, usta cały czas szeptały zdrowaśki. Omadlała każdą pracę na plebanii, omadlała nas. To właśnie taka Maria i Marta w jednej osobie. Zawsze uśmiechnięta, zawsze życzliwa. Jakikolwiek ksiądz się pojawił na plebanii - czy to gość, czy ksiądz, który miał tu pracować - każdemu z nich służyła, chciała zrobić wszystko, by się czuł dobrze, by jedzenie mu smakowało.
Z uśmiechem ks. Sadkiewicz przywołał zdjęcie z plebańskiej kuchni: pani Maria w czapce kucharza. - Kupiliśmy te specjalne czapki, kiedy miał przyjechać prezydent Tanzanii. Pani Maria mówiła, że wygląda jak "babcia z budynia", nawiązując do którejś z reklam. Była prawdziwą kucharką - nie tylko w tej czapce ze zdjęcia, ale z powołania. Wiedziała, że służba musi być pełna miłości. Tę służbę przyprawiała zdrowaśkami. Niech jej Pan Bóg ten trud wynagrodzi - mówił.
Trumna z ciałem śp. Marii Ciurli spoczęła na cmentarzu w Leśnej, gdzie duszpasterze i uczestnicy pogrzebowej liturgii odprowadzili ją po Mszy św.
Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie...