Święty Antoni Maria Zaccaria przedstawiany jest na obrazkach jako tak uduchowiony, że dziw bierze, że mieszkańcy Mediolanu, w którym działał w XVI wieku, gremialnie nie opuścili wtedy swojego miasta, by razem z dzisiejszym patronem zapukać do bram nieba.
Święty Antoni Maria Zaccaria przedstawiany jest na obrazkach jako tak uduchowiony, że dziw bierze, że mieszkańcy Mediolanu, w którym działał w XVI wieku, gremialnie nie opuścili wtedy swojego miasta, by razem z dzisiejszym patronem zapukać do bram nieba. A nie opuścili, bo droga, którą im zaproponował, była dla nich nie do pomyślenia. Ich świat dzielił się bowiem na osoby konsekrowane, których przeznaczeniem jest Królestwo Boże i na świeckich, którzy trzymają się spraw królestwa ziemskiego. Sacrum i profanum, które raz w tygodniu łączy wspólna Eucharystia. Otóż wspomniany św. Antoni Maria Zaccaria już 500 lat temu głośno protestował przeciw takiemu rozumieniu Kościoła. I nie ograniczył się w swoich protestach tylko do słów. Powołał w Mediolanie do życia dzieło, które burząc ów porządek, połączyło razem kapłanów, zakonnice i świeckich. Połączyło w modlitwie, ale i w krzewieniu wiary chrześcijańskiej poza murami świątyń, na ulicach, w rodzinach. To była prawdziwa duchowa rewolucja, która spowodowała w Mediolanie takie zamieszanie, że skończyło się oskarżeniem o herezje. Czas jednak pokazał, że święty kapłan i zakonnik, Antoni Maria Zaccaria, miał dobrą intuicję, choć zaproponowana przez niego droga do nieba została w pełni zaakceptowana dopiero w XIX wieku.