Nauczyciel Kościoła – tak dzisiejszego patrona nazwał papież Leon XII. Tytuł w dwójnasób zastanawiający.
Nauczyciel Kościoła – tak dzisiejszego patrona nazwał papież Leon XII. Tytuł w dwójnasób zastanawiający. Raz, bo przecież jedynym Nauczycielem Kościoła jest Jezus Chrystus. Dwa, bo św. Piotr Damiani przez całe życie konsekwentnie określał się mianem "Petrus ultimus monachorum servus", czyli 'Piotr, ostatni sługa mnichów'. I nie była to kurtuazja, bo istotnie już jako kapłan wstąpił do słynącego z największej surowości pustelniczego odłamu zakonu benedyktyńskiego założonego z inicjatywy św. Romulada. To tam w roku 1035 przyjął habit, a po ośmiu latach intensywnej posługi został wybrany przełożonym wspólnoty kamedułów, bo taką zwyczajowa nazwę przyjęli. Gdy św. Piotr Damiani napisał żywot św. Romulada i rozpoczął starania by kameduli stali się osobnym zgromadzeniem, opartym na własnych, niezwykle surowych regułach życia zakonnego, jego sława sięgnęła Rzymu. To tam został wezwany i tam stał się najpierw doradcą kolejnych papieży, potem biskupem, kardynałem, a na koniec Nauczycielem Kościoła. Warto jednak odnotować, że ten ostatni tytuł nadany mu został po 700 latach, gdy z perspektywy czasu okazało się, że jego inicjatywa powrotu do pierwotnej gorliwości i ascezy, którą propagował pośród kamedułów, stała się programem odnowy w całym Kościele XI wieku.