O nastrojach społecznych na Ukrainie i reakcji na papieskie wezwanie do postu i modlitwy w intencji tego kraju opowiada o. Błażej Gawliczek OMI, pracujący w katolickiej telewizji EWTN w Kijowie.
Agnieszka Huf: Papież wezwał świat do modlitwy i postu w intencji Ukrainy. Jaka jest reakcja mieszkańców tego kraju na papieski apel?
o. Błażej Gawliczek OMI: W głównych wydaniach wiadomości chyba wszystkich dużych stacji telewizyjnych pojawiła się informacja o papieskim apelu. Podkreślane było, że papież niepokoi się tym, co dzieje się na wschodzie Ukrainy i wzywa do modlitwy. Franciszek jest dla Ukraińców wielkim autorytetem - jakiś czas temu była prowadzona ankieta, w której pytano o największy autorytet moralny i Ojciec Święty znalazł się bardzo wysoko. Tym bardziej więc jego prośba o modlitwę i post są doceniane i szanowane.
Czy Kościół na Ukrainie jakoś zareagował na wezwanie Papieża?
Episkopat Ukrainy wezwał wierzących do szczególnej modlitwy w intencji kraju. Do kaplicy telewizji, w której pracuję, dziś o 15:00 (ukraińskiego czasu) przyjedzie bp Aleksander Jazłowiecki, biskup pomocniczy diecezji kijowsko-żytomierskiej. Odprawi Eucharystię, po niej odmówimy koronkę, a później odbędzie się 2,5-godzinne nabożeństwo, odmówimy wszystkie cztery części różańca, modląc się o pokój. Również w katedrze w Charkowie - w diecezji, która objęta jest konfliktem zbrojnym, odbędzie się modlitwa o pokój. Kościóły prawosławny, greckokatolicki i rzymskokatolicki pojednały się we wspólnej modlitwie w intencji pokoju. Nawet Ogólnoukraińska Rada Kościołów i organizacji religijnych wezwała do modlitwy. Na poziomie parafii - widzę przylgnięcie ludzi do Boga i większą jedność pomiędzy nimi samymi. W ludziach budzi się potrzeba modlitwy.
O. Błażej Gawliczek OMI pochodzi z arch. katowickiej, od trzech lat posługuje w Kijowie. archiwum prywatne o. GawliczkaCzy wśród mieszkańców Kijowa, gdzie Ksiądz pracuje, jest wyczuwalne napięcie, czy ludzie się boją?
Czasem chodzę ulicami Kijowa, widzę spokojnie spacerujących ludzi i zastanawiam się, czy zdają sobie sprawę, co ich może czekać, co może się wydarzyć. Jeśli wojska rosyjskie gromadzą się na granicy z Białorusią, to są już tak naprawdę niedaleko nas - z Czernichowa przy białoruskiej granicy do Kijowa jest prosta droga, w ok. trzy godziny można dotrzeć do miasta, aby je zająć. Z innej strony, od Charkowa, to jakieś 600 km. Mam wrażenie, że z powodu wieloletniego konfliktu ludzie już trochę przyzwyczaili się do zagrożenia. Wiedzą, że w pobliżu granicy jest wróg, że może być różnie. A może się boją, ale nie pokazują tego na zewnątrz? Na pewno Ukraińcy mają poczucie wielkiego bohaterstwa tych, którzy walczą na wschodzie i giną, szczególnie młodych osób. Kiedy ci chłopacy po dwudziestce wracają w trumnach do domów, jest wielkie poruszenie. Od niedawna w ukraińskiej armii oficjalnie są ustanowieni kapelani wojskowi różnych denominacji chrześcijańskich. To jest dla żołnierzy duże wsparcie. A wśród zwykłych ludzi… Na swoich zdjęciach profilowych wstawiają ukraińską flagę, chcą pokazać, że chcą żyć wolni, niezwiązani z Rosją. Nie jest ciekawie. Ja jako kapłan mogę tylko przypominać, że nasz Bóg jest Bogiem pokoju, żeby zwracać się do Niego i u Niego szukać pociechy i siły.