Freud, patrząc na katolików, mówił nieraz z sarkazmem, że wyglądają tak, jakby „byli źle ochrzczeni”.
Nic dziwnego zatem, że jednym z duchowych owoców soborowej odnowy w Kościele był powrót do wczesnochrześcijańskiego katechumenatu, długiej drogi, jaką dawni kandydaci do chrztu odbywali pod okiem doświadczonych wyznawców Zmartwychwstałego, by uwolnić się od „próżnego myślenia” stanowiącego istotę postępowania pogańskiego i „odnowić się w myśleniu… w sprawiedliwości i prawdziwej świętości”. A propos postępowania pogańskiego, Joseph Ratzinger zauważył, że nasz Kościół „staje się w sposób wciąż nowy Kościołem pogan. Lecz nie jak dotychczas Kościołem pogan, którzy stali się chrześcijanami, lecz Kościołem pogan, którzy mają się jeszcze za chrześcijan, lecz w rzeczywistości stali się poganami”.
Dzisiejszy neopogański sposób życia odgrywa zasadniczą rolę w niszczeniu chrześcijańskiej kultury i tradycji. Polega na wyniesieniu wartości estetycznych nad etyczne, życia erotycznego nad myślenie, przyjęciu projektu ludzkości rozbawionej, nieodpowiedzialnej i beznadziejnie infantylnej. Wpycha całe pokolenia w beztroski i żądny uciech egocentryzm, w masowe nadużywanie norm w imię kreatywności życia, sprawiając, że negatywizm i uchylanie się od obowiązków biorą górę nad trudem budowania i rodzenia. I coś takiego z całym impetem wdziera się dziś w nasze kościelne przestrzenie życia i działania. Wielkiego wysiłku uleczenia człowieka należy się podjąć na poziomie jego myślenia, ponieważ w tym obszarze zagnieździła się niegodziwość świata. Chodzi o wysiłek polegający na leczeniu u korzeni chorób, które trapią społeczeństwo. Trzeba zatem wyruszyć, aby poszukać człowieka tam, gdzie przebywa. Jest to potężny impuls misyjny prowadzący ludzi do spotkania z Chrystusem, ale nie na zasadzie chwilowych przeżyć i uniesień, lecz długotrwałej wewnętrznej przebudowy samego siebie, opartej na słuchaniu o Nim i byciu „pouczanymi w Nim, zgodnie z prawdą, jaka jest w Jezusie”.
Nieprawość nowoczesnego myślenia rozwinęła wizję „człowieka bez Boga”, co w konsekwencji prowadzi do wizji „człowieka bez osoby”, sprowadzonego do przedmiotu badań, produkcji, uciechy i manipulacji. Do wizji „człowieka idola”, skupionego na sobie i zamartwiającego się sobą, nielubiącego siebie, bo nie rozumie siebie i nie wie, dokąd idzie. To wizja „człowieka potwora”, zwiedzionego przez Ojca Kłamstwa i Księcia Ciemności. Prawdziwym wrogiem nowoczesnego człowieka jest diabeł – winny wszystkich przejawów gwałtu i przemocy w świecie oraz chorego sposobu myślenia ludzkiego – z powodu którego człowiek nie jest już w stanie działać uczciwie na płaszczyźnie etycznej i religijnej ani nawet rozpoznawać prawdy. Drogą do wyzwolenia się z tego stanu jest „porzucanie dawnego człowieka, który ulega zepsuciu na skutek zwodniczych żądz, odnawianie się duchem w myśleniu i przyoblekanie się w człowieka nowego, stworzonego na obraz Boga”. Dawni katechumeni robili to, wyrzekając się demona i wybierając Chrystusa jako jedynego Pana i Zbawiciela.•