Pamiętacie państwo jeszcze te czasy? Te, w których nasze serce biło szybciej na dźwięk głosu ukochanej osoby?
Pamiętacie państwo jeszcze te czasy? Te, w których nasze serce biło szybciej na dźwięk głosu ukochanej osoby? Gdy dosłownie szalało z radości przyprawiając nas o zawrót głowy i drżenie? Tak, nasze przekonanie o tym, że symbolem miłości jest serce, nie jest bezpodstawne. Tak samo jak i konkretne jest nasze doświadczenie nierozerwalnej więzi łączącej nasze uczucia z naszymi ciałami. Jesteśmy plątaniną tego, co cielesne i co duchowe, tego, co wzniosłe i co przyziemne, tego, co przemijające i co trwałe. Tylko dlaczego ja to dzisiaj państwu przypominam? Bo dzisiaj sam Bóg przemawia do nas tym cielesno-duchowym językiem. I nie chodzi tylko o przypomnienie sobie niezwykle pojemnego, ale też abstrakcyjnego sformułowania z Ewangelii św. Jana, że "Bóg jest miłością". Dziś do głosu ma dojść konkret - Najświętsze Serca Pana Jezusa. Gdy w roku 1675 Zbawiciel objawił się francuskiej zakonnicy, św. Małgorzacie Marii Alacoque, powiedział: „Oto Serce, które tak bardzo umiłowało ludzi”. Jak bardzo? Czy aż tak, że kołatało słysząc ich głos na modlitwie? Bardziej. To serce pozwoliło się przecież zranić, przebić, zetrzeć w proch dla każdego z nas. Nasz ból złamanego serca jest tylko dalekim echem tego, co myśląc po ludzku, czuje Najświętsze Serce Pana Jezusa, gdy je zdradzamy i odrzucamy. Te intuicje i związana z nimi pobożność znana była zresztą w Kościele od samego początku, jednak dopiero od XVII wieku nabożeństwo do Serca Pana Jezusa staje się własnością ogółu wiernych. Przyczyniło się do tego dwoje świętych: św. Jan Eudes i św. Małgorzata Maria Alacoque. Pierwszy działał bardziej z własnej inicjatywy, natomiast św. Małgorzata - pod wpływem nakazów, jakie otrzymała od samego Chrystusa, który chciał się jej pośrednictwem posłużyć. A żeby wszelkie wątpliwości związane z tym kultem uciąć, papież Pius XII w encyklice Haurietis aquas z roku 1956 napisał: „Kult Najświętszego Serca Jezusowego nie zjawił się w Kościele nagle ani też nie zrodził się na skutek prywatnych objawień, lecz stanowi spontaniczny wykwit żywej wiary i gorącej pobożności, którą ludzie obdarzeni nadprzyrodzonymi darami żywili względem Zbawiciela i Jego chwalebnych ran... Chrystus Pan, ukazując w tych objawieniach Serce Najświętsze, chciał w niezwykły sposób zwrócić umysły ludzkie ku kontemplacji i czci tajemnicy miłości, którą miłosierny Bóg okazał względem rodzaju ludzkiego”. Tylko tyle i aż tyle.