Dzisiejszy patron był 53 papieżem, który na Stolicy Piotrowej zasiadał od 523 do 526 roku po narodzeniu Chrystusa.
Dzisiejszy patron był 53 papieżem, który na Stolicy Piotrowej zasiadał od 523 do 526 roku po narodzeniu Chrystusa. Szczególnie ten zwrot 'po narodzeniu Chrystusa' ma w przypadku św. Jana I spore znaczenie, bo to on wprowadził do kalendarza sposób liczenia czasu od narodzin Zbawiciela, według obliczeń Dionizego Małego, mnicha syryjskiego. Ale to nie z tego powodu jest dzisiaj wspominany w Kościele. Gdyby zajrzeć do Martyrologium Rzymskiego, to pod datą 18 maja przeczytamy co następuje: "Święty Jan I, papież i męczennik, który wysłany przez ariańskiego króla Teodoryka do cesarza Justyna do Konstantynopola, był pierwszym z rzymskich papieży, który sprawował w tym Kościele ofiarę paschalną; w drodze powrotnej został aresztowany i wtrącony do więzienia przez samego Teodoryka, oddając swoje życie za Chrystusa Pana w Rawennie”. Informacja o dzisiejszym patronie tylko pozornie jest lakoniczna. Wystarczy bowiem zaprezentować kontekst tego wydarzenia, by zrozumieć, że papież o którym mowa, dokonał rzeczy bez dwóch zdań wielkiej. Żeby ją jednak docenić, trzeba pamiętać, że w Italii nie ma już wtedy Zachodniego Cesarstwa, które dobre pół wieku wcześniej upadło pod naporem barbarzyńców. Przez jakiś czas władzę świecką sprawują w miastach biskupi, ale Teodoryk, król Ostrogotów i władca ziem na Półwyspie Apenińskim, odsuwa ich od rządów i zastępuje podległymi sobie urzędnikami. Dlaczego tak robi? Bo jako arianin nie ufa katolikom. Zezwala na wolność wyznania, ale bacznie patrzy im na ręce. Tym baczniej, że cesarz Bizancjum wydaje właśnie edykt, który nakazuje arianom ze Wschodu wyrzec się swojej wiary, przejść na katolicyzm i oddać zajmowane świątynie. To budzi spore niepokoje w Italii, dlatego król Teodoryk nakazuje papieżowi Janowi I udanie się do Konstantynopola – ma wymóc na cesarzu nie tylko odwołanie zarządzeń, ale wręcz popierać porzucanie przez arian wiary katolickiej i powrót do… no właśnie, z perspektywy Kościoła, do herezji. Zmuszony siłą św. Jan I udaje się w podróż. Czy w ogóle rozważał zrealizowanie zleconej mu misji, tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że został przywitany przez cesarza i lud Konstantynopola, jako obrońca prawowitej wiary, że dokonał uroczystej koronacji cesarza oraz, że patriarcha Konstantynopola publicznie uznał pierwszeństwo biskupa Rzymu, pozwalając, by ten odprawił uroczystą Wigilię Paschalną, co zostało odczytane jako symbol zwierzchności papieża nad całym Kościołem. Teodoryk odczytał to równie jasno, jako niesubordynację, dlatego zaraz po powrocie św. Jan I trafił do więzienia w Rawennie, gdzie też 18 maja umarł z uwagi na trudy podróży, swój zaawansowany wiek i mało komfortowe warunki w lochu.