W kalendarzu liturgicznym dzisiejszego dnia koniec spotyka się z początkiem. Ostatnie lata prześladowania pierwszego Kościoła z okresem tuż po śmierci św. Piotra.
W kalendarzu liturgicznym dzisiejszego dnia koniec spotyka się z początkiem. Ostatnie lata prześladowania pierwszego Kościoła z okresem tuż po śmierci św. Piotra. Oto wspominamy bowiem dzisiaj dwóch papieży. Trzeciego i dwudziestego dziewiątego z kolei. Różni ich dwieście lat historii chrześcijaństwa, a łączy nienawiść, na jaką napotkali pełniąc swoją posługę. Pierwszy z nich, św. Klet, czy też Anaklet, zbudował nagrobek w miejscu pochowania św. Piotra. Drugi, św. Marcelin, w czasie gdy niszczono kościoły i palono święte księgi został wezwany na cesarski dwór, by oddać cześć obcym bóstwom i uległ temu żądaniu. Pierwszemu przypisuje się słowa, które dawały odtąd początek papieskim pismom: "Pozdrowienie wam i apostolskie błogosławieństwo". Drugiemu przypisuje się apologię, czyli mowę obrończą, gdy opamiętawszy się wyznał publicznie wiarę w Chrystusa. Pierwszego na śmierć skazał cesarz Domicjan około roku 88, drugiego cesarz Dioklecjan w roku 304. Obaj oddali jednak życie za Tego, któremu uwierzyli wbrew wszystkiemu. Wbrew powszechnej wierze w bożków uczynionych ludzką ręką. Wbrew nadziei, której próżno było szukać w czasach krwawych prześladowań. W końcu nawet wbrew miłości własnej, która podpowiadała ocalenie życia przez przyłączenie się do silniejszego. Św. Klet jest dzisiaj pamiętany i wraz ze św. Linusem, jego poprzednikiem na Stolicy Apostolskiej, wymieniany w Kanonie Rzymskim, czyli Pierwszej Modlitwie Eucharystycznej. Św. Marcelin zaś, z uwagi na jego chwilę słabości w związku z prześladowaniami, pomijany jest raczej milczeniem przez starożytne kalendarze liturgiczne. A jednak… no właśnie – niczym awers i rewers tej samej monety wspominani są 26 kwietnia. Tego dnia według tradycji św. Klet poniósł śmierć męczeńską, a św. Marcelin został pochowany na cmentarzu Priscilli przy Via Salaria.