Sam papież Pius XI stwierdził, że "w życiu księdza Bosko nadnaturalne stało się naturalne, a niezwykłe nieomal powszednie".
31 stycznia obchodzimy w Kościele wspomnienie liturgiczne tego niezwykłego nauczyciela młodzieży. W rodzinie salezjańskiej jest to uroczystość. Święty Jan Bosko na pewno był postacią niezwykłą, jego życie było niezwykłe, bo zaufał Jezusowi i Maryi. Nie będę tu przytaczać jego kolejnego długiego życiorysu, który i tak nie byłby w stanie streścić wszystkiego. Jeśli jednak macie ochotę poczytać coś więcej, to zerknijcie TUTAJ. Przy okazji polecam Wam również ciekawy artykuł Franciszka Kucharczaka: "Baranki z łobuzów".
Postanowiłam wybrać dla was ciekawostki z życia Jana Bosko. Część może będzie znana, ale mam nadzieję, że znajdą się też takie, o których przeczytacie po raz pierwszy. Nawet mnie kilka historii zaskoczyło! Szczególnie jedna, która wydarzyła się dobre kilkadziesiąt lat po śmierci świętego.
1. Sny
Gdy myślimy o księdzu Bosko, trudno pominąć wątek snów w jego życiu. Także przez nie przemawiał do niego Bóg, a było ich całkiem sporo. Dlatego nie przytoczę wszystkich. Zainteresowanych odsyłam do książek: Wskazania duchowe. Antologia, Wspomnienia oratorium, Sny księdza Bosko.
Pierwszy ważny sen Janek miał w wieku 9 lat, gdy ukazał mu się Chrystus i dał mu za przewodniczkę Maryję. Wtedy jeszcze przyszły święty nie rozumiał wielu rzeczy, wyjaśniały się one z czasem.
Do tego snu nawiązywał kolejny, który miał miejsce 12 października 1844 roku. Ksiądz Bosko miał zakomunikować chłopcom przeniesienie oratorium na przedmieścia Valdocco. Nie wiedział, gdzie będzie mógł ich zebrać. Zmartwiony poszedł spać i miał sen. Znów znalazł się pośród stada wilków, kóz, koźląt, jagniąt, owiec, baranów, psów, ptaków. Ogólnie panował chaos. Wtedy pojawiła się piękna Pani, ubrana jak pasterka i kazała ks. Bosko pilnować stada. Szli przez różne miejsca, trzy razy się zatrzymali, a część zwierząt zaczynała zmieniać się w jagnięta. Doszli wreszcie do łąki. Ks. Bosko chciał odpocząć, ale musiał ruszyć dalej. Znaleźli się na dziecińcu, na końcu którego wznosił się kościół. Część jagniąt zaczęła zmieniać się w pasterzy. Ks. Bosko chciał odejść, ale Pani kazała mu spojrzeć na południe. Widział tam pola, po czym kazała mu spojrzeć jeszcze raz i ujrzał wspaniały kościół, w którym ks. Bosko miał odprawić Mszę. W kościele wisiała biała wstęga z napisem: To jest mój dom. Stąd wyjdzie moja chwała. Od pięknej Pani usłyszał: Zrozumiesz wszystko, kiedy oczami ciała ujrzysz to, co teraz widzisz oczami duszy.
Innym ważnym snem był sen o dwóch kolumnach. Pośrodku wód wznosiły się ponad falami dwie kolumny - na jednej był posąg Niepokalanej Dziewicy, a na drugiej znajdowała się Hostia. Na wodzie znajdował się statek, którym dowodził papież i próbował kierować go pomiędzy dwie kolumny. Statek był atakowany przez okręty nieprzyjaciela. Dwie zbawcze kolumny to całkowite oddanie się Maryi Pannie i Przenajświętszemu Sakramentowi Eucharystii.
Sen o dwóch kolumnach. Wikipedia2. Żyd Jonasz
Janek poznał go u księgarza Eliasza w Chieri. Bardzo się polubili. Chłopak przepadał za anegdotami Janka. Pewnego razu zaczął odczuwać kryzys duchowy. Popełnił jakiś zły uczynek, wynikła z tego bójka, a do tego mógł mieć jeszcze większe kłopoty. Przybiegł do Janka po radę. Ten stwierdził, że gdyby Jonasz był chrześcijaninem, zaprowadziłby go od razu do spowiedzi. Zaczęli rozmawiać o wierze, o przygotowaniach, o chrzcie. Jonasz obawiał się trochę reakcji swojej matki, ale Janek uspokoił go, mówiąc, że Bóg jest panem serc i jeśli go wzywa do bycia chrześcijaninem, to go nie zostawi samego. Chłopak zaczął czytać katechizm, nauczył się modlitw. Afera zrobiła się, gdy matka znalazła katechizm. Bosko próbował jej tłumaczyć pewne rzeczy, miał jeszcze potem sporo rozmów z innymi osobami. Ostatecznie Jonasz przyjął chrzest, co przyczyniło się do tego, że kilku innych Żydów postanowiło zrobić to samo. Rodzicami chrzestnymi zostali Karol i Oktawia Bertinetti, a Jonasz stał się dla nich jak własny syn. Pomogli mu też znaleźć pracę. Jonasz (a tak naprawdę Jakub Levy) na chrzcie otrzymał imię Alojzy.
3. Wesoły czwartek
Młody Janek, oprócz tego, że był świetnym linoskoczkiem (przy okazji pokazów zapraszał innych do modlitwy, głosił kazania), to był też całkiem niezłym iluzjonistą (np. zwinął księdzu Burzio portmonetkę i zegarek, ale oczywiście zwrócił). W każdym razie w Chieri pojawił się linoskoczek, który był traktowany przez kolegów Janka jak jakiś fenomen. Chłopak postanowił go "pobić". Na miejsce próby wybrano aleję Piotra Torinese. Stawką było 20 lirów. Bosko nie dysponował taką sumą, ale koledzy z Towarzystwa Wesołości uskładali ją dla niego. Najpierw Janek wyprzedził go w biegu, potem pokonał w skokach, sztuczce zręcznościowej, a na koniec we wspinaczce. A wygrana jeszcze podskoczyła. Janek zlitował się jednak nad linoskoczkiem i oddał mu pieniądze, pod warunkiem, że postawi wszystkim obiad. Ostatecznie wszyscy byli zadowoleni. Chłopak został okrzyknięty czterokrotnym zwycięzcom, koledzy się najedli, a linoskoczek nie zbankrutował. Stwierdził również, że już nigdy nie będzie zakładać się z uczniem.
4. Połamane skrzypce
Informacja, że ks. Bosko w młodości grał na skrzypcach była dla mnie sporym zaskoczeniem. (Ile ten człowiek miał talentów!) Jednak, gdy Janek został klerykiem, podjął kilka postanowień, które ujął w 7-punktowym programie. M.in. zero przyjęć, polowań, gry na skrzypcach, występów jako linoskoczek. Pragnął mieć czas dla Boga, postanowił czytać książki religijne, walczyć ze słabościami. Musiał się jednak parę razy zmierzyć z tym, co postanowił. A to wuj go zaprosił na obiad, a to wziął udział w polowaniu (czego bardzo żałował), a to poproszono go o akompaniament na skrzypcach. Jednak widok tańczących do jego melodii tak go wzburzył, że choć bardzo lubił grę na skrzypcach, połamał je. We Wspomnieniach pisze:
"Te trzy zdarzenia były dla mnie jedyną w swoim rodzaju nauczką. Jeśli rzeczywiście chce się służyć Panu, trzeba więcej czasu poświęcać na skupienie i refleksje, a odrzucić wszelkie materialne rozrywki. Nie dlatego, by same w sobie obrażały one Boga, ale dlatego, że przy ich okazji mówi się i robi rzeczy, które narażają na szwank przyjaźń z Bogiem, a On nakazał nam przecież, byśmy byli czyści w myślach, słowach i uczynkach".
5. "Nieposłuszny Janek"
Gdy Janek był w seminarium, postanowił przyjaźnić się z tymi, którzy kochali Matkę Boską, przykładali się do nauki i byli wzorami w kościele. Jego dobrym przyjacielem został Alojzy Comollo, który zachęcał go, by zamiast brać udział w rekreacji, iść do kościoła i modlić się przed Najświętszym Sakramentem. W seminarium Komunię świętą można było przyjmować tylko w niedzielę i dni świąteczne. Jednak część kleryków wymykała się też w tygodniu na Mszę do kościoła św. Filipa, w tym Janek Bosko. Rezygnowali ze śniadania i dołączali po Komunii do reszty udających się do szkoły czy sal wykładowych. I choć regulamin zabraniał takich manewrów, o czym pisze ks. Bosko we Wspomnieniach, to przełożeni doskonale o nich wiedzieli, ale nic nie mówili, a nawet milcząco aprobowali.