Sam papież Pius XI stwierdził, że "w życiu księdza Bosko nadnaturalne stało się naturalne, a niezwykłe nieomal powszednie".
10. Historia pewnej fotografii
W roku 1861 ksiądz Bosko zdecydował się na sfotografowanie go podczas słuchania spowiedzi młodzieży. Fotografię miał wykonać Francesco Serra. Ks. Bosko ostrzegł go jednak: „Pamiętaj, że już trzy czy cztery razy pozwoliłem się fotografować, ale nikomu dotąd nie udało się tego zrobić”. I opowiedział mu historię, jak wybrał się ze swoimi wychowankami do najlepszego fotografa w Turynie i pomimo starań, żadna fotografia się nie udała. Ks. Bosko zwrócił wtedy obecnym uwagę, że fotografia nie wyjdzie, dopóki nie wyspowiadają się. Został wyśmiany. Jednak po godzinie nadal nie było dobrego zdjęcia. Po skończonej opowieści święty zwrócił się do Serry: „Dlatego mówię teraz tobie, jeśli jesteś w stanie łaski Bożej, możesz zrobić zdjęcie, a jeśli nie, to powiedz to otwarcie i nie będziemy nawet próbować”. Wystarczyły dwa ujęcia i fotografia wyszła tak świetnie, że nawet wychowankowie księdza Bosko krzyknęli: „Serra jest w stanie łaski Bożej!”
Francesco SerraWarto dodać, że ksiądz Bosko chyba był jednym z najbardziej fotografowanych świętych tamtych czasów. Zachowało się trochę fotografii z jego wizerunkiem.
11. Bilokacja
Część z Was pewnie słyszała, że święty miał dar bilokacji. 14 października 1878 roku ksiądz Bosko był w Turynie. Jednak w tym czasie we Francji Adele Clement była zrozpaczona. Jej dziecko zachorowało. Jej mąż wracając do domu zaprosił na wóz napotkanego i zmęczonego księdza. Adele opowiedziała przybyszowi o swoim synku, który był głuchy, niewidomy i niemy. Ksiądz poradził wtedy, by się modlić. Nie chciał jednak podać swojego nazwiska, ale dodał, że za kilka lat jego nazwisko będzie w książkach. Następnie stwierdził, że czas na niego. Państwo Clement chcieli pójść za nim, ale zniknął. Pielęgniarka, która była w pokoju obok, poinformowała ich, że jakiś kapłan podszedł do dziecka, dotknął go i chłopczyk wyzdrowiał. Po siedmiu latach w ręce kupca i jego żona wpadła książka z portretem ks. Bosko. - To kapłan, który uzdrowił naszego syna! - zawołali. (Un prete straordinario, Don Giuseppe Tomaselli)
12. Cudowne rozmnożenia
Jedno z cudownych rozmnożeń miało miejsce podczas uroczystości Wszystkich Świętych. Ks. Bosko obiecał chłopcom, że po powrocie z cmentarza, każdy zostanie obdarowany smacznymi kasztanami. Matusia Małgorzata kupiła ich trzy worki, ale myśląc, że pół worka wystarczy, ograniczyła się do ugotowania tej ilości. Gdy chłopcy wrócili i ustawili się w szeregu, a Jan Bosko zaczął napełniać każdemu jego beret. Jego mama się przeraziła, bo wiedziała, że nie ma tylu ugotowanych kasztanów, ks. Bosko jednak dzielił dalej. Kosz się opróżniał, zostało tylko parę garści, a chłopców ciągle było wielu. Bali się, że zabraknie dla nich. Ks. Bosko jednak był niewzruszony i mówił, że na spodzie są najlepsze. Wszyscy zostali obdarowani, a jeszcze znalazła się porcja dla księdza Bosko i jego mamy. Wieczorem na dziedzińcu Oratorium i na przyległych ulicach rozlegał się jeden okrzyk: Ks. Bosko rozmnożył kasztany! Na pamiątkę tego wydarzenia, w dniu Wszystkich Świętych w domach ks. Bosko rozdziela się gorące kasztany.
Inne cudowne rozmnożenie miało miejsce w dniu Narodzenia Najświętszej Marii Panny w roku 1847. Tego dnia około 650 chłopców przystąpiło do spowiedzi i miało przyjąć Komunię św. Ks. Bosko rozpoczął Mszę św. i miał nadzieję, że w tabernakulum znajdują się komunikanty. Okazało się, że puszka była jednak prawie pusta, a zakrystian zapomniał postawić na ołtarzu drugiej do konsekracji. Gdy nadeszła chwila Komunii św., ks. Bosko spostrzegł zapomnienie zakrystiana. Podniósł oczy do nieba, westchnął głęboko i zaczął rozdawać Komunię św. Komunikanty rozmnażały się w jego rękach, tak że każdy mógł przyjąć Chrystusa. Zapytany przez chłopców, jak tego dokonał, odpowiedział spokojnie: - Czy na skutek niedopatrzeń zakrystiana miał być poszkodowany Jezus, który tak bardzo pragnął przyjść do waszych serc? (Oratorium im. św. Jana Bosko w Łodzi)
13. Wskrzeszenie
O tym, że ksiądz Bosko otrzymał łaskę wskrzeszania zmarłych, dowiedziałam się w ostatnim czasie. Choć patrząc na jego niezwykłe życie, jego zaufanie do Boga, to chyba już mnie nic nie zdziwi. W 1866 roku, gdy ks. Bosko przebywał w okolicach Florencji, zmarł mały chłopiec. Święty zaczął modlić się przez wstawiennictwo Maryi Wspomożycielki Wiernych, przyłączyli się też do niego inni kapłani i chłopiec zaczął oddychać.
Inne bardziej znane wskrzeszenie miało miejsce w 1849 roku. Umierał 15-letni Carlo, który uczęszczał do Oratorium. Akurat ks. Bosko nie było w pobliżu. Inny ksiądz wyspowiadał Carla, który jeszcze przed śmiercią wołał ks. Bosko. Kiedy święty wrócił do Turynu i dowiedział się o śmierci chłopca, pośpieszył do jego domu i zapytał: „Jak się ma?”. Służący odpowiedział wyraźnie: „Nie żyje od dziesięciu lub jedenastu godzin!” (niektóre raporty mówią o 24 godzinach), ale ks. Bosko powiedział, że chłopiec „dopiero co zasnął”. Służący odpowiedział, że wszyscy widzieli jak umarł, a lekarz nawet podpisał akt zgonu. Ks. Bosko udał się do pokoju chłopca, pozwolił w nim zostać jedynie jego matce i ciotce. Carlo był już owinięty w prześcieradło i gotowy do pochówku. Święty pomodlił się i powiedział: Carlo, wstań. Chłopiec poruszył się i otworzył oczy. Ucieszył się na widok ks. Bosko, wyznał, że podczas ostatniej spowiedzi ze strachu nie powiedział wszystkiego i powinien być w piekle. Opowiedział, że śniło mu się, że był otoczony bandą demonów, ale zainterweniowała piękna Pani, która powiedziała mu, że jest dla niego jeszcze nadzieja. Chłopiec wyspowiadał się, a potem głośno powiedział, że ks. Bosko go uratował. Żałobnicy zgromadzili się wokół Carla. Niewielu zauważyło, że mimo witalności, ciało chłopca pozostawało zimne, jakby był martwy. W tym momencie należało podjąć ważną decyzję. Ks. Bosko zwrócił uwagę na wartość dobrej spowiedzi i zapytał Carla, czy teraz, kiedy był gotowy na niebo, wolałby udać się w to miejsce, czy pozostać na ziemi. Chłopiec w obecności matki i bliskich odwrócił wzrok. Miał łzy w oczach. Panowała atmosfera cichego oczekiwania. Chłopiec w końcu powiedział, że chce iść do nieba. Odchylił się do tyłu, zamknął oczy i i cicho umarł ponownie. (dentroSalerno)