Potrzebne są nie tylko pędzle i farby, ale także jajka, trochę wody, a nawet wino. Jednak przede wszystkim modlitwa. Tylko wtedy uda się napisać prawdziwą ikonę.
Na stolikach oprócz mnóstwa różnych barwników czy skrzętnie poukładanych pędzelków są też jajka, a nawet wino oraz wiórki złota. – Nasze ikony piszemy najstarszą metodą – temperą jajeczną – mówi Monika Zając, artystka prowadząca warsztaty, tłumacząc, że właśnie ten sposób to „kanoniczna metoda pisania ikon”. – Polega na połączeniu emulsji żółtka kurzego jaja z suchym pigmentem mineralnym, co pozwala na własnoręczne wykonanie farby. Dzięki temu każda ikona jest unikatowa – tłumaczy.
Pani Monika ikony pisze już od 5 lat. Jak sama stwierdza, powstają one wtedy, kiedy jest czas i natchnienie. – Napisałam ich już dużo, ale nie liczę, ile – mówi. Dzieląc się swoją pasją, wspomina pierwszą napisaną ikonę. – To był Jezus Pantokrator. Pojechałam na kurs ikonopisarstwa, chcąc poznać nową technikę. Ostatecznie zakochałam się w pisaniu ikon – wspomina.
Tu wszystko się zaczęło…
– To było w klasztorze w Wadowicach. Całość trwała prawie 10 dni. To były takie „rekolekcje z ikoną” – opowiada p. Monika na temat początków swojego ikonopisarstwa. W tej chwili mówi, że „zgłębia technikę pisania ikon, na ile czas pozwala”. – Wszystko zależy od tego, ile mam czasu. Chciałabym go poświęcać na pisanie ikon więcej, ale są też inne obowiązki. Głównie rodzina – dodaje.
Maryja… bo też jest kobietą
Prowadząca zajęcia stwierdza, że tematyka obecnych warsztatów zrodziła się dość spontanicznie. – Ogłosiliśmy w parafii, że chcemy zorganizować kolejny kurs ikonopisarstwa. Zgłosiły się same kobiety. W różnym wieku. Nasza najstarsza uczestniczka p. Urszula ma 75 lat i niesamowitą radość z pisania – mówi artystka. – A skoro same kobiety, to postanowiłyśmy, że napiszemy ikonę z Matką Bożą – dodaje.
Pani Monika Matkę Bożą z gołębicą symbolizującą Ducha Świętego wybrała bardzo świadomie. – Chciałam, żebyśmy napisały ikonę, którą rzadko się spotyka. Dlatego wybrałam taki wizerunek, na który zgodziła się później cała grupa – dodaje.
Warsztaty – potrzeba serca
– Pomysł na warsztaty powstał dość spontanicznie. Chciałam zrobić w parafii coś, czego jeszcze nie było – opowiada artystka. Stwierdza, że wraz z mężem była już w różnych wspólnotach, ale szukała czegoś, co będzie zbliżonej do jej zainteresowań, pasji i wykształcenia. Dlatego postanowiła zaryzykować i zorganizowała pierwsze warsztaty. – Okazało się, że cieszą się dużym zainteresowaniem, a ludzie nie tylko chcą pisać wspólnie ikony, ale również chcą spotykać się, żeby porozmawiać – mówi. – Czasami przychodzą nawet do mnie do domu, żeby im pomóc skończyć ikonę, którą zaczęli, lub po prostu udzielić rady, jak dalej pisać.
Siły czerpią z modlitwy
Uczestnicy warsztatów podkreślają, że zanim rozpoczną pracę, idą na godzinną adorację Najświętszego Sakramentu. – Przez ten czas można się wyciszyć. Zostawić wszystkie problemy Jezusowi. Można na spokojnie przemyśleć to, co się za chwilę będzie robiło. To bardzo ważny czas – podkreśla p. Jolanta. – Gdyby nie ta adoracji i modlitwa, to na pewno nie udałoby się spokojnie pisać ikony. A to sprawia nam wszystkim radość. Podczas tych warsztatów zapominamy o troskach. To czas wytchnienia – dodaje.
Ważna jest… cierpliwość
W warsztatach uczestniczy dziewięć osób. Oprócz zdolności malarskich sprawdzają one cnotę cierpliwości. – Jeżeli coś nam na ikonie nie wyjdzie, zawsze można to poprawić. Należy jednak pamiętać o umiarze – tłumaczy prowadząca warsztaty. – Sześćdziesiąt warstw to trochę za dużo, ale tak do trzydziestu to w sam raz – dodaje żartobliwie.
Obecne warsztaty pisania ikon w mysłowickiej parafii św. Jacka odbywają się już 3. raz. Każdorazowo ich tematyka jest inna. Obecnie uczestnicy piszą wizerunek Matki Bożej z Duchem Świętym. Podczas wcześniejszych warsztatów powstały ikony z Jezusem Chrystusem oraz św. Charbelem.
Poniżej galeria zdjęć