Nie wiem, czy liderem opozycji w Polsce może być PO, ale na pewno może nim być Rafał Trzaskowski. To jest naturalny kandydat, aby wokół niego skupiły się wszystkie siły opozycyjne niezależnie od różnic politycznych, bo przecież one pozostaną - powiedział w poniedziałek były premier Leszek Miller.
Miller, który był gościem Tok FM, podkreślił, że z drugiej tury wyborów prezydenckich płyną dwie ważne lekcje dla opozycji. Pierwsza z nich - jak wyjaśnił - to "nowy lider", który ma szansę pozostać nim dłużej niż tylko w jednej kampanii wyborczej. "Po drugie, gdyby cała opozycja poszła do wyborów i zagłosowałaby na pana Trzaskowskiego, to dzisiaj można by otwierać szampany, ciesząc się z okazji zwycięstwa Rafała Trzaskowskiego" - dodał.
Były premier skomentował dane z niedzielnego sondażu Ipsos, zgodnie z którymi 84,2 proc. wyborców kandydata Lewicy Roberta Biedronia zagłosowało w drugiej turze na Rafała Trzaskowskiego, a 15,8 proc. na Andrzeja Dudę.
"Przewidywaliśmy taki rozwój sytuacji. Kilka dni temu opublikowaliśmy apel, wezwanie do wszystkich, którzy głosowali na Roberta Biedronia, żeby porzucili swoje wahania i niezależnie od różnic politycznych głosowali na Rafała Trzaskowskiego, bo to nie były zwykłe wybory, tylko wybór cywilizacyjny. Jestem zdumiony, że mimo to jakaś grupa wyborców Biedronia zdecydowała się głosować na prezydenta" - przyznał Miller.
Pytany, czy liderem opozycji w Polsce może być PO, były premier odparł, że nie wie, czy PO, ale na pewno może nim być Rafał Trzaskowski. "To jest naturalny kandydat, aby wokół niego skupiły się wszystkie siły opozycyjne niezależnie od różnic politycznych, bo przecież one pozostaną. Chyba że Rafał Trzaskowski chciałby tworzyć jakiś nowy ruch polityczny, tak jak prezydent Macron" - powiedział.
Jak zaznaczył, "nie tyle opozycja powinna się skupić wokół jakiejś partii, ile na pewno wokół Rafała Trzaskowskiego". "Podstawowe pytanie trzeba zaadresować do Rafała Trzaskowskiego: czy jego w ogóle pozycja człowieka, wokół którego skupiają się rozmaite grupy opozycyjne, interesuje, bo być może woli pozostać prezydentem Warszawy, na tym się koncentrować i czekać na sposobną okazję, czy to za trzy lata czy za cztery lata" - stwierdził Miller.
W ocenie byłego premiera w najbliższym czasie w Polsce można spodziewać się "wszystkiego najgorszego". "Kaczyński będzie chciał dokończyć swoje zamiary, a więc ukształtować w Polsce system, gdzie wola przywódcy jest ważniejsza niż prawo, gdzie nie tylko władza wykonawcza, ale także władza ustawodawcza i władza sądownicza jest podporządkowana woli jednego centrum władzy, gdzie polska polityka zagraniczna opiera się na różnych moralnych wzdęciach i gdzie nie ma żadnej strategicznej myśli oprócz tego, żeby się podwiązać do prezydenta USA, który być może przegra zresztą wybory w listopadzie" - zwrócił uwagę.