Biskup Piotr Greger oraz ks. proboszcz Grzegorz Gruszecki i ks. Robert Kasprowski sprawowali dziś liturgię Niedzieli Palmowej w żywieckiej konkatedrze Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. W opustoszałej świątyni podczas Eucharystii posługiwał także kleryk Łukasz Raczek.
W homilii biskup Piotr Greger zwrócił uwagę na czas, który rozpoczyna Niedziela Męki Pańskiej, zwana Palmową. Ten niepowtarzalny w całym roku liturgicznym tydzień, nazywany Wielkim. - Jego wielkość nie jest rezultatem naszych ludzkich wysiłków, nie jest uzależniona od naszej obecności - dziś mówimy o tym z bólem, doświadczając niemożliwości gromadzenia się razem w świątyni - ma swoje źródło w wydarzeniach zbawczych, które będziemy nie tylko wspominać, ale sakramentalnie uobecniać - mówił biskup, dodając: - Nadchodzi czas refleksji oraz przeżywania ostatnich wydarzeń ziemskiego życia Jezusa przed śmiercią krzyżową.
Biskup zaprosił do rozważań na temat: dlaczego ktoś taki jak Jezus skończył na krzyżu? Jaki był powód Jego śmierci i kto za nią ponosi odpowiedzialność? - Wiara w Ukrzyżowanego nie jest dla nikogo prosta do przyjęcia ani oczywista. Łatwiej nam uwierzyć w Boga uciszającego burzę na jeziorze czy wyprowadzającego z grobu Łazarza niż w Boga umierającego na krzyżu jak złoczyńca. Łatwiej nam zaakceptować Boga triumfującego niż Tego, który - w ludzkich kategoriach myślenia - ponosi dotkliwą klęskę – zaznaczył bp Greger.
Jezus doświadczył odrzucenia nie tylko przez kierujących narodem, ale także przez najbliższych uczniów. - Jezus oddaje swoje życie za człowieka, a tymczasem ten opuszcza Go, zdradza i zapiera się Mistrza - zauważył biskup i jednocześnie podkreślił, iż w opisie męki i śmierci Jezusa nie uczniowie są najważniejsi i nie grzech człowieka jest w centrum uwagi, ale Dobra Nowina - Jezus Chrystus, który rozświetla wszelkie ciemności.
- Dni Wielkiego Tygodnia mają być dla nas czasem kolejnego, nowego wyboru Jezusa Chrystusa; to czas uczenia się mądrych, odpowiedzialnych decyzji pójścia za Jezusem po drogach Jerozolimy, aby - jak chce Bóg Ojciec - wszystko do końca się wykonało. Mają to być dni budzenia się z religijnego letargu, wychodzenia z religijności tłumu, by coraz bardziej stawać się uczniami Jezusa, zdolnymi i gotowymi do osobistego opowiedzenia się po Jego stronie, z pełną akceptację Bożej miłości oraz wymagań, których znakiem jest krzyż Chrystusa - podkreślił bp Greger.