Księża z parafii Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w Bielsku-Białej, jak i związana z nią grupa młodych wolontariuszy, założyli dziś ochronne maseczki, jednorazowe rękawiczki i przed kościołem obdarowali najbardziej potrzebujących żywnością i artykułami pierwszej potrzeby.
Dwa tygodnie temu, ks. Paweł Krężołek SDS, superior wspólnoty księży salwatorianów z Bielska-Białej, apelował w mediach społecznościowych: "Coraz więcej osób puka do drzwi naszej parafii, a także dzwoni prosząc o pomoc żywnościową: są to ubodzy, bezdomni, ludzie których ta sytuacja zupełnie przerosła… Niestety nasz magazyn CARITAS jest już niemal pusty, dlatego zwracamy się z serdeczną prośbą o realizowanie akcji JAJKO DOBROCI i przynoszenie produktów/żywności do kościoła w czasie trwania nabożeństw lub bezpośrednio na plebanię. Niestety z racji epidemii wszystkie akcje charytatywne takie jak: zbiórka żywności w określonych sklepach, zostały odwołane, stąd musimy sobie jakoś radzić"...
Na odzew nie trzeba było długo czekać. W ciągu kilku dni półki znów uginały się od darów żywnościowych, przyniesionych przez parafian, salwatoriańskich przyjaciół i zakupionych dzięki pieniądzom wpłacanym na specjalne konto. Paczki makaronu, herbaty, kawy, słodycze, ciasteczka, konserwy, żywność w puszkach, olej, ryż, kasza, mleko, dżemy, cukier, a także kosmetyki i artykuły chemii gospodarczej, a nawet... maskotki i ubranka dla dzieci, wypełniły ten jedyny w swoim rodzaju sklep, w którym nie używa się pieniędzy, ale... hojności serc!
W ciągu minionych kilku dni wolontariusze z działającej przy parafii grupy Młoda 9, wraz z duszpasterzami, rozdzielili artykuły i zapakowali w prawie 150 paczek. Do darów parafian i ofiarodawców, dołożyli jeszcze te, które zostały im przekazane przez diecezjalną Caritas w ramach programu pomocy żywnościowej. Dzisiaj od rana wydawali je najuboższym, z zachowaniem bezpieczeństwa: każdy w maseczce, rękawiczkach, starając się - na ile to możliwe w takiej akcji - zachować odległość między sobą i wobec osób, które dary odbierały. Każdy obdarowany otrzymał także maseczki wielorazowe i jednorazowe rękawiczki.
Wolontariusze i obecni z nimi salwatorianie: ks. Paweł Krężołek, ks. proboszcz Michał Pastuszka i kapelan Hospicjum św. Kamila - ks. Andrzej Pacholik, pośpieszyli także z pomocą do tych, którzy przyjść nie mogli z powodu stanu zdrowia i niepełnosprawności. To nie jednorazowe odwiedziny. Ustalili szybko dyżury i sposób pomagania takim osobom w najbliższym czasie.
Jeszcze wczoraj półki magazynu Caritas u bielskich salwatorianów były pełne. Dziś ks. Paweł Krężołek i rzesza wolontariuszy rozdali wypełniajace je dary chorym, samotnym i potrzebującym. Już można zapełniać je na nowo!- W ciągu ostatniego półtora roku udało się nam stworzyć parafialny zespół Caritas, który konkretnie pomaga chorym, samotnym, pokrzywdzonym, często bezdomnym (coraz więcej bezdomnych tutaj przychodzi) - mówi ks. Krężołek. - Włączamy się w wiele akcji Caritas. Mamy też takie akcje parafialne jak "Jajko Dobroci" czy „Choinka Dobroci” - ludzie przynoszą żywność i różnego rodzaju artykuły. Miesięcznie rozdajemy więc kilka ton żywności. Najbardziej bezdomni, potrzebujący - nie tylko z parafii, z Bielska, ale i całej diecezji - wiedzą, że kiedy tylko tu przyjdą, dostaną żywność czy często ciepły posiłek, taki sam, jaki my, księża spożywamy. Z racji epidemii zastanawialiśmy się czy ludzie otrzymają żywność czy uda się przeprowadzić akcję. Nasz magazyn w pewnym momencie rzeczywiście był pusty, ale dzięki ogromnej wrażliwości ludzi - żywności, rzeczom, które przynosili, ofiarom - wpłynęło kilka tysięcy złotych na konto naszej parafialnej Caritas - możemy działać.
Wolontariusze uwijali się najpierw przy pakowaniu darów, a następnie przy ich rozdzielaniu.Jeden z przyjaciół parafii przywiózł także 200 maseczek ochronnych. W sumie w parafii dobrzy ludzie dostarczyli ich około 600 - wszystkie zostały rozdane. Ktoś też podzielił się płynem do dezynfekcji.
Jak podkreśla ks. Paweł, ludzie otrzymali paczki żywnościowe, ale też od początku epidemii zawiązał się sztab ludzi z grupy Młoda 9 (nazwa wychodzi się od niedzielnej Mszy św. sprawowanej o 21.00, która ich zjednoczyła), liczącej około 40 osób. Są wśród nich nauczyciele, lekarze, studenci, fryzjerzy - ludzie różnych specjalizacji o wrażliwych sercach.
- W sztabie ja odpowiadam za pomoc duchową, są koordynatorzy odpowiedzialni za zakupy, za leki. Jedna z osób pracuje w aptece, zabezpiecza leki potrzebującym; płacimy za nie tym, którzy są w najtrudniejszej sytuacji - dodaje ks. Krężołek. - Cieszę się, że w tej sytuacji, którą mamy, wrażliwość ludzi jest ogromna. Często jestem wzruszony, kiedy widzę kolejne osoby, które przynoszą swoje dary. Często ich widok sprawia, że jestem przekonany, że to oni potrzebują pomocy, a pomimo to dzielą się swoim dobrem. Cieszę się, że taki ogrom ludzi jest w to zaangażowany, że mogę to robić z moimi braćmi - księżmi. Robili paczki, rozwozili je do domów, rozdawali. Ogromną pomocą służy nam nasz dzielnicowy, Wiesław Drewniak - niezwykły człowiek, na którego zawsze możemy liczyć. Dziś też zabezpieczał naszą akcję, pomagał.
Ciąg dalszy na str. 2