Pilnujcie mi tych szlaków, ja tu jeszcze przyjadę w spokojniejszym czasie - prosił polskich górali Jan Paweł II. Schodził buty wędrując przez Tatry, Pieniny, Alpy a przede wszystkim do ludzkich dusz.
Powinniśmy nadal pilnować tych jego szlaków, bo je przetarł jak wytrawny piechur umiejący czytać znaki na trasie. Na wszystkie potrzebne mu były dobre buty. Dziś te jego buty leżą rozrzucone po różnych kościołach świata, w gablotach przy ołtarzach, w kaplicach pod jarzeniowymi lampkami, w muzeach.
Nie wystawione na sprzedaż, ale adorację Jego dróg zawsze skręcających na wysokości. Tam, gdzie na ostrej grani dobro odpada od zła, miłość od opuszczenia. Kruszy się niepewność i stajesz sam na sam z niebem do którego nie da się wejść nawet w papieskich butach.
Może dlatego zdejmowali Mu je tyle razy ucząc stopy bezdomności? Buty domowe, buty pielgrzyma, buty alpinisty i taternika, buty ratownika…
Buty zamieniające sklepy obuwnicze w nadzieję, że od nich zacznie się naprawa świata, kiedy ci, co je noszą, pójdą za Nim.
Teraz, w czasie pandemii, kiedy nie możemy wychodzić z domu, przydadzą nam się te buty Papieża, żeby dojść tam gdzie On.
Wydaje się, że najostrzejszy kawałek pod górę pokonywał kiedy Mu je zabrano i na podparciu wózka inwalidzkiego układano jedną, niechętną do ruchu stopę, obok drugiej. Leżały jak kamienne psy pilnujące pana na nagrobnych pomnikach gotowe na każde skinienie milczenia. Ale to milczenie było jak najlepsza modlitwa.
- Pilnujcie mi tych szlaków - prosił odjeżdżając. No to w spokojnych czy niespokojnych czasach pilnujemy! Nie ma wyjścia.