Zacznijmy dzisiaj od słów Jezusa, które zapisał w 19 rozdziale swojej Ewangelii św. Mateusz, a które wprawiły uczniów w prawdziwe przerażenie.
Zacznijmy dzisiaj od słów Jezusa, które zapisał w 19 rozdziale swojej Ewangelii św. Mateusz, a które wprawiły uczniów w prawdziwe przerażenie. Przerażenie tak wielkie, że z ich ust, a może bardziej z serc, wyrwało się pytanie: „Któż więc może się zbawić?”. Tymczasem Jezus po spotkaniu z pewnym pobożnym, ale i bogatym młodzieńcem powiedział po prostu: „Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego”. Zatem trudno jest osiągnąć świętość komuś, kto już za życia posiada wszystko. A jeśli ten ktoś nie tylko posiada wielkie dobra, ale ma jeszcze władzę absolutną niczym Bóg... Oj wtedy do świętości potrzeba chyba cudu. "U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe" – uspokaja nas jednak Jezus w tej samej Ewangelii, a Kościół daje konkretny przykład prawdziwości Jego słów. Mowa o św. Matyldzie von Ringelheim, która urodziła się w 895 roku w Westfalii. Była córką księcia saskiego Teodoryka, a swoje młode lata spędziła w klasztorze benedyktynek pod okiem babki ze strony ojca, także Matyldy - ksieni tego klasztoru. Tu zasmakowała w modlitwie i w służbie Bożej, ale jako córka księcia nie mogła swobodnie dysponować swoją osobą. Dlatego w wieku 14 lat, poślubiła Henryka Ptasznika, księcia Saksonii, a od roku 919 króla Niemiec, który w historii zapisał się jako Henryk I. Mając olbrzymi majątek i władzę, Matylda zrobiła z niego pobożny użytek. A ponieważ mąż dał jej zupełnie wolną rękę w czynieniu dobra więc królowa dla Bożej chwały i dla dobra ubogich nie żałowała pieniędzy. Przeżyła ze swoim mężem 25 lat dając mu pięcioro dzieci : Jadwigę, przyszłą żonę księcia Paryża; następcę tronu Ottona, późniejszego cesarza Niemiec Ottona I Wielkiego; Gerbergę, która wyszła za księcia Lotaryngii, a potem za króla Francji, Ludwika IV; Henryka I, późniejszego księcia Bawarii oraz św. Brunona I, od roku 953 arcybiskupa Kolonii. Po śmierci męża św. Matylda musiała jednak patrzeć na wojnę domową, jaka wybuchła o królewski tron pomiędzy jej synami: Ottonem i Henrykiem. Zwycięzcą został Otton, a Henryk jako rekompensatę otrzymał wspomniane księstwo bawarskie. Nowy władca całkowicie różnił się od swego rodzica, traktując władzę i bogactwo jako środek prowadzący do jeszcze większej władzy i bogactwa. Nic więc dziwnego, że dość szybko oskarżył swoją matkę, św. Matyldę, o zbytnią rozrzutność na cele religijne. Rozrzutność, która uniemożliwiała mu swobodne prowadzenie wojen kolejno: z papieżem, z królem Czech i na koniec ze Słowianami na Wschodzie. W tej ostatniej kwestii szczególnie widać było różnicę w używaniu władzy przez ówcześnie już cesarza Ottona i jego matkę. O ile dla niej ekspansja na tereny Słowian i założenie metropolii w Magdeburgu w roku 960, wydawała się słuszna z uwagi na cele misyjne, o tyle cesarz widział ją jedynie w kategoriach podboju. Nie godząc się na to, św. Matylda w ostatnich latach życia oddała się wyłącznie modlitwie i uczynkom miłosierdzia. Codziennie przy swoim stole gościła ubogich, widząc w nich samego Pana Jezusa, a ze swoich osobistych majętności nadal wspomagała kościoły i klasztory. W jednym z nich zresztą umarła 14 marca 968 roku w wieku 73 lat. Wiecie państwo o jaki klasztor chodzi? O opactwo benedyktynek w Kwedlinburgu.