Z miłością jest z grubsza tak, że albo człowiek 'się zakochuje', albo po prostu 'kocha'.
Z miłością jest z grubsza tak, że albo człowiek 'się zakochuje', albo po prostu 'kocha'. Gdy 'się zakochuje', to 14 dzień lutego kojarzyć mu się będzie nawet nie ze św. Walentym, tylko z walentynkami. Natomiast gdy podejmuje trud 'kochania', to bliżsi mogą się mu dzisiaj stać święci Cyryl i Metody. Bo oni właśnie przeszli od miłości własnej, do miłości człowieka, a właściwie - umiłowania Boga w drugim człowieku. Człowieku na pierwszy rzut oka prymitywnym i niedouczonym, skoro nie znającym ani greki, ani łaciny, ani choćby hebrajskiego. Aż wstyd powiedzieć, ale mam tu na myśli nas, Słowian. Zanim jednak dane było dzisiejszym patronom stanąć oko w oko ze Słowianami, wcześniej przyszli na świat w Tesalonikach - Cyryl w roku 826, a Metody mniej więcej 10 lat wcześniej. Cyryl, który jeszcze wtedy nosił imię Konstanty, po studiach zostaje bibliotekarzem, Metody - to jest ówcześnie jeszcze Michał – po skończonym prawie obejmuje urząd na cesarskim dworze w Konstantynopolu. Ponieważ jednak bardziej od miłości własnej przyciąga ich miłość Boga, obaj trafiają do klasztoru w Bitynii. To stamtąd na rozkaz cesarza ruszają na ziemie Bułgarów, by nieść im Dobrą Nowinę. Żeby być lepiej zrozumiałym, Cyryl dokonuje rzeczy niebywałej – nie dość, że o miłości Boga do człowieka opowiada w języku Słowian, to jeszcze tłumaczy dla nich Pismo Święte na język starocerkiewno-słowiański. Kolejnego przełomowego kroku bracia dokonują na Morawach – oto misterium Bożej miłości, Eucharystię, zaczynają sprawować w języku Słowian. Ponieważ powstają dopiero zręby jego wersji literackiej, Cyryl i Metody używają do zapisania tekstów liturgicznych znanego im alfabetu greckiego – i tak z grubsza powstaje głagolica, która przejdzie z czasem w cyrylicę. Jak łatwo się domyśleć, taka otwartość na kulturę ludów słowiańskich, spotkała się z niezrozumieniem ze strony kleru zachodnioeuropejskiego, dla którego było to nowinkarstwo, ocierające się wręcz o profanację Słowa Bożego i Eucharystii. Wobec prześladowań Cyryl i Metody odwołali się do Rzymu i po interwencji papieża, uzyskali od niego pełną aprobatę dla trudu głoszenia Jezusa Chrystusa Słowianom w ich własnym języku. Po Morawach przyszedł jeszcze czas na Węgry,a potem... no cóż potem przyszedł czas na Cyryla, który 14 lutego 869 roku zmarł na rękach swego brata. Metody przeżył go o 16 lat, zostając w międzyczasie z woli papieża Hadriana II arcybiskupem Moraw i Panonii, czyli Węgier właśnie. Czy w związku z tą funkcją przestał być prześladowany za to, że dał wyraz miłości Boga do świata w języku swoich diecezjan? Nie. Ale w końcu prawdziwa miłość trudnościami się nie zraża. Czy wiecie państwo jak jeszcze nazywani są dzisiejsi patroni, święci Cyryl i Metody? Mówi się o nich Bracia Sołuńscy - od Sołunia, czyli obecnych Salonik w Grecji. Uważani są także powszechnie za apostołów Słowian. A w roku 1980 papież św. Jan Paweł II ogłosił ich współpatronami Europy, która jak nigdy potrzebuje świadectwa prawdziwej miłości, a nie stanu zakochania.