Zakonnica Ana Rosa Sivori, spokrewniona z obecnym papieżem, będzie jego oficjalną tłumaczką w czasie jego trzydniowego pobytu w Tajlandii. Zaznaczyła, że to sam Franciszek poprosił o to organizatorów jego podróży. „Zasugerował on, abym to ja była jego tłumaczką. Dla mnie była to wielka niespodzianka i jestem z tego dumna” – powiedziała 77-letnia salezjanka hiszpańskiej agencji prasowej EFE.
Przybyła ona do Tajlandii w 1966, w niespełna rok po wstąpieniu do swego zgromadzenia i obecnie wchodzi w skład zarządu pięciu szkół katolickich dla dziewcząt, prowadzonych przez salezjanki w tym południowoazjatyckim kraju. Dość szybko opanowała ona język tajski „jako sposób dotarcia do ludzi najbardziej potrzebujących”. Obecnie, w związku ze zbliżającym się przyjazdem Ojca Świętego, polecono jej przystosować jego kazania podczas sprawowanych przez niego Mszy św.
O swoim sławnym kuzynie mówi po imieniu – Jorge. „W młodości był on chłopcem chętnie uczącym się i wielkim miłośnikiem piłki nożnej. Nasza rodzina była bardzo zjednoczona i w Argentynie zawsze zbieraliśmy się na spotkaniach rodzinnych” – wspomina s. Ana Rosa. Łączy ich osoba pradziadka.
Zdaniem zakonnicy katolicyzm w Tajlandii „ma się dobrze”, chociaż jest niewielką wspólnotą, liczącą niespełna 400 tys. wiernych, czyli niecałe 0,6 proc. wśród 60 mln mieszkańców tego kraju, którzy w zdecydowanej większości są buddystami. „Kluczem do tego jest szacunek i prawo do wolności religijnej” – powiedziała spokojnym głosem i nieustannie uśmiechając się. Dodała, że w nocy, która była wówczas w Tajlandii, gdy nadeszła wiadomość o wyborze jej kuzyna na papieża [w 2013], „nie mogła zmrużyć oka”.
Franciszek spędzi w tym kraju trzy dni od 19 do 23 bm. jako „pielgrzym pokoju i aby propagować dialog międzyreligijny” a także z okazji 350. rocznicy utworzenia przez Klemensa IX „misji dla Syjamu”, jak nazywała się wówczas Tajlandia. Według rozmówczyni agencji „papież nie robi żadnej rewolucji, lecz jedynie nadal robi to, co wykonywali już jego poprzednicy, np. Paweł VI czy Jan XXIII”.
Program wizyty Ojca Świętego przewiduje jego spotkania i rozmowy z królem i premierem Tajlandii oraz z najwyższym patriarchą buddyjskim. Ten ostatni punkt będzie z pewnością najtrudniejszy dla tłumaczki w habicie, gdyż – w myśl tamtejszej religii – kobieta nie może ani dotykać, ani stać po stronie mnicha, toteż będzie ona musiała stać za Franciszkiem. „W Watykanie tego nie rozumieją, ale są to sprawy bardzo tutaj zakorzenione i nie możemy ich przystosować” – podkreśliła zakonnica.
Kierownictwo buddyjskie wysunęło ponadto szereg innych ograniczeń w zakresie używania niektórych tajskich terminów dotyczących tej religii (wyznawanej przez 95 proc. miejscowej ludności). Aby uporać się z tym skomplikowanym zadaniem, s. Anie Rosie mają pomagać też inni duchowni hiszpańskojęzyczni w tym kraju i wykładowcy języka hiszpańskiego na miejscowym uniwersytecie Chulalongkorn.
Franciszek i jego kuzynka po raz ostatni, jak dotychczas, widzieli się w Rzymie w 2015, podczas krótkiej przerwy w drodze powrotnej zakonnicy z Argentyny. Oboje utrzymują ze sobą stały kontakt w sposób „bardzo tradycyjny”, jak wyznała misjonarka, pisząc do siebie listy odręczne, chociaż czasami, „w pilnych sprawach”, wykorzystują też pocztę elektroniczną, ale wtedy pośredniczy w tym sekretarz Ojca Świętego. „Marzyłam o tym, aby go zobaczyć, porozmawiać i dzielić z nim tę podróż” – oświadczyła na zakończenie sędziwa misjonarka argentyńska.