Brytyjski bank centralny obniżył w czwartek prognozy wzrostu gospodarczego na kolejne lata, wskazując 33-procentowe ryzyko recesji nawet w przypadku wyjścia W. Brytanii z UE za porozumieniem. Minister finansów Sajid Javid zapewnił o sile krajowej gospodarki.
Nowa prognoza Banku Anglii zakłada wzrost gospodarczy Wielkiej Brytanii na poziomie 1,3 proc. PKB w latach 2020 i 2021, odpowiednio o 0,2 i 0,3 pkt proc. mniej, niż przewidywano dotychczas. Jeśli zaktualizowane prognozy się spełnią, będzie to najgorszy wynik od 2012 roku.
Bank zaznaczył, że podstawą do obliczeń pozostaje wciąż deklarowany przez brytyjski rząd cel wypracowania porozumienia w sprawie warunków wyjścia kraju z UE. Jednocześnie przyznano, że takie założenie stoi w sprzeczności z przewidywaniami rynków finansowych.
Podkreślono, że ewentualny bezumowny brexit miałby poważne, negatywne konsekwencje dla krajowej gospodarki i mógłby doprowadzić do rekordowego spadku ceny funta. W lipcu funt szterling stracił 4 proc. wartości, notując najgorszy miesiąc od października 2016 roku i najgorszy wynik wśród najważniejszych walut świata.
Przemawiając w czwartek na konferencji prasowej w Londynie, szef Banku Anglii Mark Carney zapewnił, że w takiej sytuacji bank centralny zrobiłby "wszystko co w jego mocy", aby wspierać brytyjską gospodarkę. Ostrzegł jednak, że zakres takiej interwencji jest ograniczony.
Dodał, że - mimo spodziewanych negatywnych konsekwencji bezumownego brexitu - brytyjski system finansowy jest gotowy na taką okoliczność, choć mogłoby się to odbić się również na światowym systemie gospodarczym.
Carney odrzucił sugestie, m.in. ze strony byłego szefa rady gospodarczej w administracji prezydenta USA Donalda Trumpa, że bezumowne wyjście Wielkiej Brytanii z UE mogłoby okazać się lepsze niż jakiegokolwiek inne porozumienie ze Wspólnotą. Wskazał przy tym na spodziewane zakłócenia w handlu.
Brytyjski minister finansów Sajid Javid postanowił zwiększyć wydatki budżetowe mające na celu przygotowanie Wielkiej Brytanii do ewentualnego bezumownego brexitu o 2,1 mld funtów do 6,3 mld funtów.
Dodatkowe środki zostaną przeznaczone m.in. na zapewnienie ciągłości dostaw lekarstw i środków medycznych (434 mln funtów), wzmocnienie kontroli granicznej i celnej, w tym zatrudnienie 500 funkcjonariuszy straży granicznej (344 mln funtów), a także największą od II wojny światowej kampanię informacyjną, która ma pomóc Brytyjczykom przygotować się na ewentualne zakłócenia po brexicie (138 mln funtów).
Javid przekonywał w ostatnich dniach, że rząd w Londynie dąży do "wypracowania porozumienia, ale to musi być inna, dobra umowa, która pozbywa się niedemokratycznego backstopu" (mechanizmu awaryjnego dla Irlandii Północnej). W przeciwnym razie "będziemy musieli wyjść (z UE) bez porozumienia i będziemy na to gotowi" - dodał.
"Fundamenty naszej gospodarki są silne, więc możemy dokonywać wielu wyborów. Możemy inwestować w szkoły, szpitale, naszą fantastyczną policję, (...) ale także przygotować się na wyjście z UE i jeśli to oznacza bezumowne opuszczenie Wspólnoty, to tak zrobimy" - tłumaczył.
Szef resortu finansów podkreślił, że jego decyzja ma na celu "turboprzyspieszenie" przygotowań do brexitu, aby "zapewnić, że jesteśmy porządnie, naprawdę przygotowani" na każdy scenariusz.
Opozycyjna Partia Pracy skrytykowała jego plan, uznając go za "oburzające marnowanie pieniędzy podatnika", które - jak zaznaczył minister finansów w gabinecie cieni John McDonnell - "można byłoby przeznaczyć na szkoły, szpitale i ludzi".
Nowy premier Boris Johnson, który zastąpił Theresę May, zaostrzył w ostatnim tygodniu kurs w negocjacjach z UE, zapowiadając w swoim pierwszym przemówieniu w Izbie Gmin, że umowa jest "nie do przyjęcia" dla brytyjskiego parlamentu i Wielkiej Brytanii. Wezwał do usunięcia z niej backstopu i oświadczył, że jest gotów zdecydować się na brexit bez umowy.
"Żaden kraj, który ceni sobie swoją niezależność i ma do siebie szacunek, nie mógłby się zgodzić na traktat sprowadzający się do rezygnacji z niezależności gospodarczej i samorządności tak, jak robi to mechanizm awaryjny dla Irlandii Płn. Jego ograniczenie czasowe nie jest wystarczające (...) - jedynym sposobem jest jego usunięcie" - powiedział.
Wielka Brytania powinna opuścić UE za 92 dni, 31 października.