Czy w 2019 roku do dokumentacji piekła KL Auschwitz można jeszcze cokolwiek dodać? Troje oświęcimian udowodniło, że owszem. Znaleźli ponad dwudziestu niezwykłych bohaterów mieszkających po sąsiedzku i przygotowali film o triumfie dobra w czasach ciemności.
Podczas ostatniej zaplanowanej rozmowy - z byłym więźniem Tadeuszem Sobolewiczem - Magdalena straciła przytomność. Zatrzymała się akcja serca. Na długie miesiące została wyłączona z pracy nad filmem. Po półrocznej rehabilitacji musiała wracać do Londynu. Po jej wyjeździe całą pracę nad filmem przejęła Barbara. To ona do pracy zaangażowała Jarosława Wilczaka.
70-minutowy film to zarówno opowieści świadków tamtych wydarzeń, jak i towarzyszące im tło historyczne. Dzięki temu obraz staje się bardziej czytelny zwłaszcza dla młodych ludzi, a szczególnie obcokrajowców. Stanowi też wartościowy argument przeciw pojawiającym się sformułowaniom o "polskich obozach śmierci".
Jak podkreślają twórcy filmu, każde ze spotkań z bohaterami filmu wiązało się z budzeniem dramatycznych wspomnień. Niektórzy nie chcieli do nich wracać. Często wyznawali, że dotąd nigdy nikomu o nich nie opowiadali. Poruszona Elżbieta Walus, z domu Ilisińska, podkreśliła, że historię opowie tylko raz i nigdy więcej nie chce do niej wracać. Miała 7 lat, gdy wybuchła wojna. Z rodzeństwem i rodzicami: Julią i Władysławem mieszkała na Starych Stawach. Ich dom stał po drugiej strony Soły, naprzeciwko obozu. Widzieli i słyszeli horror rozgrywający się 150-
Takich historii w filmie jest więcej...
Wśród gości obecnych na premierze w OCK, którzy wystąpili w filmie, byli m.in. prof. Wacław Długoborski, ks. Aleksander Karkoszka, Stefania Antos, Alojzy Klaja, Janina Paszek, Mieczysław Jakuczek. Mówili o swoich emocjach towarzyszących premierze, a niektórzy chcieli się podzielić także historiami, których w filmie nie ma.
Bohaterowie filmu "Auschwitz - w sieci dobra" na scenie OCK.- Nie myślałam, że dożyję takiej chwili. To jest dla mnie wielka rzecz - mówiła Janina Paszek. - Jestem wzruszona i cała się trzęsę. Ale to nie jest takie ważne. Dobrze, że się wspomina o tamtych czasach, co ludzie przeżyli. Jestem tu i teraz się cieszę, że jesteśmy razem w wolnej Polsce, że możemy mówić po polsku, że nie ma wyznaczonego chodnika - "tylko dla Niemców" - bo tak było w Oświęcimiu. Tylko dla Niemców był chodnik, my uciekaliśmy na ulicę. Boże, wybacz nam wszystko, co złe, i chroń nas…