Każdy z nas popełnia błędy. Jedni mniejsze, inni większe, a są i tacy, których złe wybory proszą się o określenie : niewybaczalne. Na całe szczęście jednak nawet takie, po ludzku niewybaczalne czyny, w oczach Boga nie pogrążają nas ostateczne.
Św. Konrad z Piacenzy brewiarz.pl Każdy z nas popełnia błędy. Jedni mniejsze, inni większe, a są i tacy, których złe wybory proszą się o określenie : niewybaczalne. Na całe szczęście jednak nawet takie, po ludzku niewybaczalne czyny, w oczach Boga nie pogrążają nas ostateczne. I dokładnie tę Dobrą Nowinę przypomina nam dzisiejszy patron, Konrad Confalonieri, który urodził się około roku 1290 w zamożnej, włoskiej rodzinie. Jak każdego chłopaka ciągnęło go do wojaczki, dlatego obrał sobie zawód rycerski. W czasie jednej ze swoich podróży, dokładnie w roku 1313, w czasie polowania rozpalił ognisko by wypłoszyć zwierzynę. Niestety zaprószony przez niego ogień, wydostał się spod kontroli. Nasz dzisiejszy patron zupełnie nie zdawał sobie sprawy, jaką klęskę żywiołową wywoła swoim czynem. Po prostu wsiadł na konia i udał się w swoją stronę. Tymczasem wzniecony przez niego pożar dotarł pod mury pobliskiej Piacenzy i uczynił w mieście niemałe spustoszenie. Sprawa musiała być poważna, skoro namiestnik miasta, Galeazzo Visconti, skazał na śmierć przyłapanego w lesie człowieka, którego oskarżono o umyślne podłożenie ognia. Gdy Konrad dowiedział się o tym, natychmiast zgłosił się do namiestnika i wyznał swoją winę. Następnie oddał cały swój majątek, jako wynagrodzenie miastu za wyrządzoną szkodę i tym razem już pieszo, nie jako rycerz ale pokutnik, udał się na pielgrzymkę wynagradzającą do wszystkich sanktuariów Italii. Także i jego małżonka poczuła się wezwana do zadośćuczynienia za wyrządzone zło, dlatego za obopólną zgodą wstąpiła do klarysek w Piacenzy. Nie wiemy kiedy zmarła, natomiast pewna jest data śmierci jej męża. Miało to miejsce 19 lutego 1351 roku, po 38 latach ascetycznego życia. W tym czasie dzisiejszy patron, choć nie dotarł do wszystkich włoskich sanktuariów, to zdążył stać się franciszkańskim tercjarzem, a także pustelnikiem po tym, jak osiadł w pewnej dolinie koło Syrakuz na Sycylii. Choć wspominany jest jako św. Konrad z Piacenzy, to jednak jego doczesne szczątki spoczywają właśnie tam. Tam czyli gdzie? Wiedzą państwo? W srebrnej trumnie w kościele św. Mikołaja w Noto.