Brytyjska premier Theresa May oceniła w czwartek, że negocjacje ws. wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej znalazły się w "krytycznym punkcie", i wezwała unijnych przywódców do skupienia się na finalizacji porozumienia podczas niedzielnej Rady Europejskiej.
Przedstawiając posłom w Izbie Gmin szczegóły opublikowanej w czwartek deklaracji politycznej dotyczącej przyszłych relacji ze Wspólnotą, May przekonywała, że spełnia ona oczekiwania wyborców w kwestii odzyskania kontroli nad granicami (włączając w to zakończenie swobody przepływu osób z UE, w tym Polski), wpłat do budżetu i prawodawstwa.
"Negocjacje są teraz w krytycznym punkcie i wszystkie nasze wysiłki muszą być skoncentrowane na pracy z naszymi europejskimi partnerami, aby doprowadzić ten proces do zakończenia w interesie naszych obywateli" - powiedziała.
Jednocześnie szefowa rządu podkreśliła, że ze względu na bezprecedensowy poziom dostępu do wzajemnych rynków handlowych i plan kontynuacji współpracy w zakresie polityki bezpieczeństwa to "pierwsza taka umowa pomiędzy Unią Europejską a jakąkolwiek zaawansowaną gospodarką" na świecie.
"Unia Europejska mówiła, że wybór jest binarny: (model) norweski lub kanadyjski. Deklaracja polityczna uznaje fakt, że istnieje pewne spektrum (możliwości), gdzie poziom kontroli (na granicach) zależy od podjętych przez nas zobowiązań" - oświadczyła May.
Jak dodała, tym samym zadaje to kłam krytykom, którzy mówili, że niemożliwe jest wypracowanie porozumienia, które byłoby stworzone pod potrzeby Wielkiej Brytanii, a nie oparte na istniejących modelach relacji z krajami trzecimi, np. Norwegią i Kanadą.
Premier broniła także ogólnego zapisu dotyczącego opuszczenia Wspólnej Polityki Rybołówstwa i przyszłego prawa dostępu do brytyjskich łowisk, którego ograniczenia domagali się rybacy, w szczególności z północy kraju.
"Staniemy się niezależnym nadmorskim krajem, który kontroluje swoje wody terytorialne tak, aby rybacy mogli dostać sprawiedliwy dostęp do ryb pływających w naszych wodach. Stanowczo odrzuciliśmy (propozycję stworzenia) połączenia między dostępem do naszych wód a dostępem do (europejskich) rynków" - zapewniła May, dodając, że rząd w Londynie nie jest gotów do ustępstw w tej sprawie.
Szefowa rządu zaznaczyła także, że ustalona treść dokumentu "jednoznacznie wyraża determinację obu stron, aby uniknąć tzw. mechanizmu awaryjnego (ang. backstop)" dla Irlandii Północnej, a "w mało prawdopodobnym przypadku, gdybyśmy go potrzebowali, zapewnia, że szybko zostanie zastąpiony (umową o) przyszłej relacji lub alternatywnymi ustaleniami".
W tym kontekście odniosła się do artykułu 27, który dopuszcza możliwość pojawienia się nowych rozwiązań w trakcie okresu przejściowego po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, np. wraz z rozwojem technologii pozwalających na śledzenie towarów przekraczających granicę.
Liderzy eurosceptycznego skrzydła Partii Konserwatywnej upatrywali w takim mechanizmie szansy na odejście od konieczności utrzymania zbieżnych przepisów z UE przy jednoczesnym uniknięciu powrotu twardej granicy pomiędzy Irlandią Północną a Irlandią za sprawą ciągłego monitorowania odpraw towarów przy użyciu nowej technologii, co pozwoliłoby na zrezygnowanie z konieczności budowy specjalnej infrastruktury granicznej.
May zapowiedziała, że "prace przygotowawcze" w tym kontekście rozpoczną się jeszcze przed wyjściem Wielkiej Brytanii z UE.
Ten zapis nie przekonał jednak jej krytyków wewnątrz ugrupowania, którzy - chwaląc postęp w tej sprawie - zwrócili uwagę, że zapisanie takiej możliwości w niewiążącej prawnie deklaracji politycznej nie stanowi wystarczającego zabezpieczenia przed wpisanym w umowę wyjścia ze Wspólnoty mechanizmem awaryjnym dla Irlandii Północnej, który potencjalnie wymuszałby pozostanie części kraju w unii celnej UE.
Brytyjska premier argumentowała w swoim przemówieniu, że Brytyjczycy są coraz bardziej zmęczeni przeciągającymi się negocjacjami w sprawie Brexitu i chcą, aby politycy zakończyli trwające od marca ub.r. rokowania.
"(Brytyjczycy) chcą, żebyśmy zjednoczyli się jako kraj i zajęli dużymi wyzwaniami w państwie, jak nasza publiczna służba zdrowia. To porozumienie pozwoli nam to osiągnąć i jest w naszym zasięgu. W tych kluczowych 72 godzinach przed nami zrobię wszystko, co możliwe, aby zrealizować (ich) wolę" - podkreśliła.
Wystąpienie szefowej rządu spotkało się z chłodnym przyjęciem wśród posłów po obu stronach Izby Gmin, którzy krytykowali zapisy jako niewystarczające, zbyt ogólne i niegwarantujące interesów Wielkiej Brytanii.
Eurosceptyczni deputowani - w tym przedstawiciele wspierającej mniejszościowy rząd May Demokratycznej Partii Unionistów - sugerowali, że mogą w efekcie zagłosować przeciwko proponowanej umowie, podobnie jak proeuropejscy politycy opozycji, którzy domagali się m.in. rozważenia organizacji drugiego referendum.
Lider opozycyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn ocenił, że 26-stronicowa deklaracja polityczna jest "symbolem porażki i fuszerki, jaką są te negocjacje".
"Mamy dziewiętnaście stron tekstu więcej, ale nic się nie zmieniło. (...) Ten pusty dokument mógłby być napisany dwa lata temu i jest pełen fraz takich jak +strony przyjrzą się+ lub +strony zbadają możliwość+. Na litość boską, co rząd robił przez ostatnie dwa lata?" - pytał polityk.
Corbyn wyliczył, że wynegocjowane dokumenty nie regulują także członkostwa Wielkiej Brytanii w programach wymiany naukowej (np. Erasmus), współpracy kosmicznej (Galileo) oraz wspólnotowych agencji sektorowych (Europejska Agencja Chemikaliów, Europejska Agencja Leków, Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego).
Oceniając przedstawiony tekst jako "lanie wody", lider laburzystów zaznaczył, że stanowi on "próbę przeprowadzenia Brexitu na ślepo ze strony rządu, który spędził więcej czasu, kłócąc się ze sobą, niż negocjując w imieniu Wielkiej Brytanii".
Reakcja na treść dokumentu podkreśla skalę problemów szefowej rządu w obliczu konieczności uzyskania zgody parlamentu na implementację wypracowanej umowy. Rząd May nie dysponuje samodzielną większością w parlamencie, a głosowanie przeciwko zapowiedziało wielu posłów jej własnego ugrupowania.
Przeciągające się negocjacje między obiema stronami w sprawie warunków wyjścia ze Wspólnoty sprawiają, że coraz więcej podmiotów przygotowuje się na scenariusz, w którym nie dojdzie do porozumienia między Londynem a Brukselą. Mogłoby to wywołać poważne konsekwencje dla łańcucha dostaw, a nawet dla stabilności brytyjskiej i europejskiej gospodarki.
Wielka Brytania powinna opuścić Unię Europejską 29 marca 2019 roku.