Z okazji 15. urodzin Fundacji Anny Dymnej "Mimo Wszystko" 15 jej niepełnosprawnych podopiecznych 26 września zdobyło Kopiec Kościuszki.
Wyprawa to była niezwykła. Najpierw do bazy, czyli specjalnego namiotu, dotarli himalaista Krzysztof Wielicki i Janusz Świtaj - mężczyzna, który niegdyś przykuty był do łóżka i przez wiele lat nie mógł wyjść z domu, a teraz, choć cały czas oddycha za niego respirator, pracuje w fundacji, kończy studia i - jak mówi Anna Dymna - stał się królem życia. Krzysztofa i Janusza wspomagali też ratownicy GOPR i wolontariusze fundacji. Później ta mocna ekipa zdobyła również szczyt kopca. Dzieląc się z dziennikarzami wrażeniami z ataku, Janusz Świtaj wspominał też swoją pierwszą wyprawę na krakowskie K2, która odbyła się w 2012 r.
- Gdy wtedy przyjechałem pod kopiec, analizowałem, czy dam radę, zwłaszcza że pogoda popsuła się - jak w prawdziwych górach. Na szczęście udało nam się zdobyć szczyt, a sukces dał mi mnóstwo pozytywnej energii. Dla mnie ten kopiec naprawdę był niczym K2 - opowiadał.
Dziś pogoda była znakomita - świeciło słońce i wiał lekki wiatr, a z kopca było nawet widać ośnieżone Tatry. - Wrażenia są więc fantastyczne i bardzo się cieszę, że i tym razem wyprawa zakończyła się sukcesem - mówił J. Świtaj, dodając, że strach pomyśleć, co by z nim było, gdyby 11 lat temu nie spotkał na swojej drodze Anny Dymnej, która przywróciła go do życia.
Także pozostali uczestnicy wyprawy przekonywali, że pomysł, by tak uczcić urodziny fundacji, był fantastyczny. Wśród nich byli m.in. Krzysztof Globisz, wybitny aktor, który kilka lat temu przeszedł udar mózgu, Agnieszka Litewka (podopieczna prowadzonej przez Fundację Anny Dymnej "Doliny Słońca" w podkrakowskich Radwanowicach), Mirosław Pawłowski (niegdyś alpinista, obecnie, po wypadku, człowiek, który mimo niepełnosprawności czerpie z życia pełnymi garściami), Grzegorz i Agnieszka Sajnajowie (małżeństwo, oboje zmagają się z dziecięcym porażeniem mózgowym, mieszkają w DPS i mają dorosłego, zdrowego syna), Michał Ziomek (wokalista chorujący na dystrofię mięśniową), Krzysztof Szymaszek (poruszający się na wózku wokalista, który w 14-letniej historii Festiwalu Zaczarowanej Piosenki jako jedyny zwyciężył zarówno w kategorii dziecięcej, jak i osób dorosłych), Leszek Łachmanowicz (trenuje rugby, poruszając się na wózku inwalidzkim) oraz inni podopieczni fundacji Anny Dymnej.
- Momentami było ciężko, ale panowie, którzy nam towarzyszyli, spisali się na medal - mówili zgodnie, tłumacząc, że obserwatorom tylko się wydaje, że niepełnosprawni jadą na wózku i jest to łatwa przejażdżka. - Rzeczywistość jest inna - nasze wózki w każdej chwili mogły się przechylić i polecieć na bok. Musieliśmy więc napracować się rękami, by pomagać pchającym je, byśmy wspólnymi siłami doszli na szczyt. Zdobycie go to dla nas motywacja, by ośmielić się sięgać po nasze kolejne K2 - przekonywali.
Z kolei Anna Dymna wyjaśniła, że pomysł na takie uczczenie urodzin był dla niej oczywisty. - Nie chciałam gali w filharmonii, pięknej sukni ani sztucznych rzęs. Życie moich podopiecznych to codzienne wdrapywanie się po kamienistej drodze, na ich własne K2, dlatego postanowiłam zabrać ich na taką wyprawę - mówiła aktorka, która w przedsięwzięcie zaangażowała także 15 ratowników z Podhalańskiej Grupy GOPR, troje himalaistów (Krzysztofa Wielickiego, Ryszarda Pawłowskiego i Kingę Baranowską) oraz wielu, wielu wolontariuszy.