Pierwsza z przypowieści zwraca uwagę na to, że plon zależy zarówno od człowieka, jak i od Boga.
Jezus mówił do tłumów:
«Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, nasienie kiełkuje i rośnie, sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie. Gdy zaś plon dojrzeje, zaraz zapuszcza sierp, bo pora już na żniwo».
Mówił jeszcze: «Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane, wyrasta i staje się większe od innych jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki podniebne gnieżdżą się w jego cieniu».
W wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli ją rozumieć. A bez przypowieści nie przemawiał do nich. Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom.
1. Człowiek sieje, a gdy przyjdzie pora żniwa, zapuszcza sierp. Ale między sianiem a żniwami jest czas, gdy ziarno rośnie. Na to człowiek nie ma już wpływu, a nawet nie wie, jak się to dzieje. Tę granicę musi uszanować. Rozwój duchowy człowieka, jego dojrzewanie, a także wzrost Kościoła jako całości dokonuje się mocą Bożej łaski. Jest w tym element tajemnicy. Na ogarniamy tego ani swoim rozumem, ani swoją wolą. Nie możemy mieć wszystkiego pod kontrolą. Nie oznacza to bynajmniej, że człowiek z powodu tej niewiedzy ma być całkowicie bierny. Powinno nam zależeć na wzroście królestwa Bożego. Ale gorliwość musi się łączyć z pokorą, z cierpliwością. Czasem może nam się wydawać, że Bóg nic nie robi. Że milczy, nie interweniuje, nie odpowiada na nasze wołania. Gdy nie widać od razu owoców naszej troski, pracy, wychowania czy poświęcenia, grozi nam albo zniecierpliwienie, albo zobojętnienie. Królestwo Boże rośnie w czasie, powoli, etapami – najpierw jest źdźbło, potem kłos, potem ziarno. Nie da się przeskoczyć pewnych etapów na tej nieraz długiej drodze. Wszystko ma swój czas. I nie każdy rośnie w tym samym tempie.
2. Druga przypowieść odkrywa inną prawdę. Mówi o tym, że Bóg lubi „inwestować” w to, co małe, niepozorne, kruche. Nasiona gorczycy mają ok. 1 milimetra, a wyrasta z nich potężny krzew. Warto pomyśleć o małych rzeczach w naszym życiu, w które warto „inwestować” swój wysiłek, czas, pracę, cierpienie, miłość. Czasem jedno dobre słowo, jakieś niezaplanowane spotkanie, chwila modlitwy, podanie dłoni, uśmiech, łza mogą być ziarenkami gorczycy, które za jakiś czas (patrz punkt 1) wydadzą potężny owoc. Żyjemy dziś w kulturze efekciarstwa, która promuje mocne, natychmiastowe wrażenia. Pełna satysfakcja od razu. Kto ulega tej mentalności, łatwo może podeptać ziarnka gorczycy w sobie i w innych. Może też łatwo przeoczyć to, co w Bożych oczach jest wielkie, mimo że świat uzna to za małe, nieistotne, skazane na porażkę. Ukrzyżowany Jezus sam jest ziarenkiem gorczycy, z której wyrósł Kościół, potężne drzewo dające schronienie przed złem.
3. Ostatni fragment dzisiejszej Ewangelii mówi o metodzie Jezusa jako nauczyciela wiary. Jakie są elementy tej metody? Jezus używa przypowieści, przy czym nie są one dodatkiem, ilustracją, ale kluczowym elementem głoszenia nauki, nośnikiem przekazywania słowa (gr. logos). „Bez przypowieści nie przemawiał”. Czemu przypowieści są tak ważne? Bo nawiązują do zwykłego życia, poruszają nie tylko intelekt, ale i emocje. Są metaforą, czyli poezją. Najgłębsze prawdy komunikuje się właśnie tak – obrazem, poezją, narracją, która wciąga, porusza serce, uruchamia wyobraźnię, budzi nadzieję, szanuje tajemnicę. Druga rzecz: Jezus mówił tyle, ile mogli zrozumieć. Czyli zwracał uwagę na możliwości słuchaczy. I ostatnia sprawa – wyjaśnienia dawane osobno uczniom. Uczeń potrzebuje głębszego rozumienia. Nie chodzi o to, by znać sto przypowieści, ale by rozumieć choć jedną.