Ks. Wojciech Węgrzyniak poczuł, jakby ktoś mu zabrał z pleców 30-kilogramowy ciężar. - Jakby Pan Bóg otworzył niebo i powiedział: "Nie panikuj, wystarczy się pomodlić sześć godzin". Doświadczeniem Ducha Świętego dzielił się z młodymi w Żywcu.
Podczas żywieckiej Duchowej rEwolucji (pisaliśmy o niej także TUTAJ), ks. Wojciech Węgrzyniak zaprosił młodzież do rozważań po co jest Duch Święty i jak Go uzyskać.
Dziś myślenie o Duchu Świętym nie wydaje się czymś sensownym - młody człowiek chciałby mieć lepszych rodziców, chłopaka, dziewczynę, oceny. Po co w tym wszystkim Duch Święty?
Ks. Węgrzyniak przytoczył przykład z Księgi Ezechiela o dolinie uschłych kości. Kiedy na polecenie Boże prorok wypowiada nad nimi słowo Boże, kości zbliżają się i zaczynają powstawać ludzie. Są jednak trupami - bez życia. Dopiero Duch Święty sprawia, że powstaje rzesza mocnych, silnych ludzi.
- Duch daje życie - mówił rekolekcjonista, a uprzedzając potencjalne zarzuty, że to taka "baja" sprzed tysięcy lat, dzielił się swoim doświadczenie sprzed dziewięciu lat, kiedy to przeżywał najgorszy etap w swoim życiu - wpadł w pewien rodzaj depresji i jedyną jego myślą było pragnienie śmierci. Przyleciał na zastępstwo do jednej z angielskich parafii. 17 lipca, po Mszy św. wystawił Najświętszy Sakrament i powiedział Panu Jezusowi, że nie ruszy się, póki Go nie usłyszy.
Koło piętnastej, szesnastej - jak mówił młodym - poczuł, jakby ktoś mu zabrał z pleców 30-kilogramowy ciężar. - Jakby Pan Bóg otworzył niebo i powiedział: "Nie panikuj, wystarczy się pomodlić sześć godzin".
Po tej modlitwie zaczęły się dziać dziwne rzeczy: choć nigdy nie biegał - zaczął; nie lubił wcześnie wstawać - podobnie; nie lubił żebraków - zaczął ich przytulać, mówiąc im, że Bóg żyje i działa. - Duch Święty z tego, co jest słabe, z tego, co jest nie-życiem i wegetacją, potrafi zrobić nowe życie. Potrzebuję Ducha Świętego po to, żeby żyć, żeby nie myśleć o śmierci, żeby nie mieć myśli samobójczych. Potrzebuję Ducha, aby On stworzył nową kategorię życia w moim życiu - mówił rekolekcjonista w Żywcu.
Przytaczając słowo Boże o zesłaniu Ducha Świętego na uczniów, którzy przed tym wydarzeniem, przestraszeni siedzieli zamknięci w Wieczerniku, a po nim odważnie (i skutecznie) wyszli głosić Dobrą Nowinę, ks. Węgrzyniak mówił: - Potrzebuję Ducha Świętego, bo się lękam. On robi coś, czego człowiek sam nie zrobi - daje ci nadludzką odwagę. Ludzie potrafią robić rzeczy niemożliwe, bo mają Ducha! Bez Niego nie mamy szans.
Duszpasterz przywołał także słowa Jezusa: "Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Parakleta da wam, aby z wami był na zawsze". Paraklet, w grece znaczy: wołać albo adwokat. On staje się obrońcą, kiedy oskarżycielem jest szatan. - Kiedy popełniam grzech, diabeł mi mówi: "Bóg cię już nie kocha. Zobaczysz, że z tego grzechu już nie wyjdziesz, jesteś szmatą". A co robi Duch Święty? Staje w mojej bronie i mówi: "To nieprawda. Prawdą jest, że się załamał, że popełnił grzech, ale to nie jest cała prawda o nim". Popatrzcie, ile popełniacie grzechów - cztery, pięć, sześć? A w większości rzeczy, które robicie, są dobre. Jeśli na sprawdzianie możesz uzyskać 100 punktów, a uzyskasz 90 czy 95 to jest to zła ocena? Bóg Ojciec mówi: dziecko kochane, ja ciebie kocham. Nie daj się zwieść szatanowi!