Bóg stworzył nas z miłości. Jezus Chrystus przyszedł na świat, by nas zbawić, a nie potępić. Duch Święty wspiera nasze ludzkie wysiłki Bożą Mocą.
Św. Piotr Chanel brewiarz.pl Bóg stworzył nas z miłości. Jezus Chrystus przyszedł na świat, by nas zbawić, a nie potępić. Duch Święty wspiera nasze ludzkie wysiłki Bożą Mocą. Czy to nie jest piękna perspektywa? Dlaczego więc tak często ją odrzucamy? Mało tego, w tym odrzuceniu sięgamy nawet po ostateczne środki? W jakimś sensie odpowiedzi na to trudne pytanie udzielić nam może historia, która stała się udziałem dzisiejszego patrona. Piotr Alojzy Maria Chanel przyszedł na świat w jednej z wiosek we Francji w roku 1803. Jako dziecko pomagał w domu pasąc owce. Gdzie mu tam było myśleć o tym, że gdy dorośnie na własne oczy zobaczy Oceanię. Nawet nie wiedziałby, gdzie jej szukać na mapie. Ale Piotr, a właściwie jeszcze wtedy Piotruś, miał wielkie serce. To serce przeczuwało obecność Boga. Tego, który kocha, zbawia, pomaga. To przeczucie dostrzegł w tym małym chłopcu miejscowy ksiądz i posłał go do szkoły. Potem było seminarium, następnie święcenia i w końcu maleńka zaniedbana parafia pod Paryżem. Jednak Piotr Chanel czuł cały czas, że to otwarte na Boga serce wzywa go do czegoś większego. Dlatego w 1831 roku wstąpił do Towarzystwa Maryjnego zajmującego się misjami w kraju i za granicą. I gdy pięć lat później złożył u marystów śluby zakonne dostał misję. Miał udać się na Nowe Hebrydy, archipelag wysp oddalonych bagatela 1700 km na północny wschód od Australii. Podróż tam trwała 10 miesięcy, ale w końcu Piotr Chanel razem ze swoim współbratem i jeszcze jednym świeckim pomocnikiem stanęli w końcu na plaży wyspy Futuna i zabrali się do pracy. Zostali życzliwie przyjęci, co nie było takie oczywiste bo tubylcy do niedawna praktykowali jeszcze kanibalizm. Sam król wyspy przyjął ich pod swój dach ze wszystkimi stosownymi honorami. Dobra Nowina, którą głosił dzisiejszy patron, bardzo mu się spodobała. A jednak po 3 latach ten sam człowiek zdecydował, że Piotr Chanel 28 kwietnia 1841 roku zginie z ręki jego wojowników. Dlaczego? Czy powodem było znieważenie królewskiego majestatu przez zakonników? A może zwyciężył dopiero co odrzucony kanibalizm? Otóż nie. Król się przestraszył, bo dotarło do niego, że Dobra Nowina to nie jest kolejna fantastyczna opowieść, której słucha się przy ognisku. Gdy jego własny syn wyraził chęć przyjęcia chrztu, ten władca i najwyższy kapłan w jednej osobie zrozumiał, że ta opowieść jest inna. Że zmienia ludzi. Że zrzuca z tronu nas samych, by mógł na nim zasiąść Ten do kogo tron naprawdę należy. Ponieważ wódz nie był gotowy na taką zmianę zamordował Piotra Chanela. Jednak efekt jego działań był odwrotny od zamierzonego – oto w ciągu pięciu miesięcy od dnia śmierci dzisiejszego patrona wszyscy tubylcy wyspy Futuna przyjęli chrzest. Choć nigdzie tego nie zapisano, wierzę, że uczynił to również wódz. Czy wiecie państwo jakie imię nosił? Niuliki albo Tiuliki, jak podają źródła.