Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Mk 16,15
Po swym zmartwychwstaniu, wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia, Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której przedtem wyrzucił siedem złych duchów. Ona poszła i oznajmiła to Jego towarzyszom, pogrążonym w smutku i płaczącym. Ci jednak, słysząc, że żyje i że ona Go widziała, nie dali temu wiary.
Potem ukazał się w innej postaci dwom spośród nich na drodze, gdy szli do wsi. Oni powrócili i obwieścili pozostałym. Lecz im też nie uwierzyli.
W końcu ukazał się samym Jedenastu, gdy siedzieli za stołem, i wyrzucał im brak wiary oraz upór, że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego.
I rzekł do nich: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!»
Czy dzisiejszy świat jeszcze tego potrzebuje? W ocenie świata należy unikać dwóch skrajności. Po pierwsze, nie wolno zakładać różowych okularów, by móc poudawać, że jeszcze nie jest tak źle i nie ma się co przejmować. Druga skrajność jest wyrazem fatalistycznego podejścia do świata. Tacy ludzie widzą zagrożenia współczesności, ale przyjmują wobec nich postawę rezygnacji: „nic się już nie da zrobić”. Tymczasem właściwa ocena świata, do którego mamy iść, by głosić Ewangelię, winna cechować się realizmem i szukaniem dróg nadziei, które nigdy nie godzą się na bylejakość ludzkiej egzystencji. Winniśmy przyjmować ludzi i świat takimi, jakimi są, ale zawsze z przekonaniem, że nie tylko oni, ale i ja sam mogę stawać się innym, lepszym człowiekiem.