Krakowski sąd uniewinnił Adama Kulpińskiego z Fundacji Pro - Prawo do Życia. Uznał jednak, że "ekspozycja tego plakatu przekroczyła przyjęte w społeczności normy i zwyczaje, powodując negatywne przeżycia psychiczne osób, zapoznających się z taką treścią".
Sprawa dotyczyła wielkoformatowego baneru, wywieszonego w 2016 r. na krakowskich Dębnikach przez Fundację Pro - Prawo do życia. Znajdowało się na nim zdjęcie 11-tygodniowego dziecka, zamordowanego w wyniku aborcji. Billboard zachęcał do włączenia się w akcję "Zadzwoń do posła". Adam Kulpiński z Fundacji Pro - Prawo do życia został obwiniony o "wywołanie zgorszenia".
W uzasadnieniu wyroku sąd zaznaczył, że choć każdy ma prawo do wyrażania swoich poglądów, to ważna jest forma ich prezentacji. - Zdaniem sądu, ekspozycja tego plakatu przekroczyła przyjęte w społeczności normy i zwyczaje, powodując negatywne przeżycia psychiczne osób, zapoznających się z taką treścią - mówiła 13 marca sędzia prowadząca postępowanie. Dodała, że plakat z uwagi na swoją formę był "nachalną próbą forsowania danego światopoglądu za pomocą wstrząsających treści".
Zdecydowała jednak o uniewinnieniu A. Kulpińskiego, ponieważ uznała, że jego postępowanie było usprawiedliwione orzeczeniami sądowymi, wydanymi w jego sprawie oraz w sprawach innych członków fundacji. Sądy do tej pory uznawały bowiem prezentowanie podobnych treści za mieszczące się w granicach swobody wyrażania poglądów. Sprawy były umarzane lub kończyły się uniewinnieniem.
- W tym stanie rzeczy obwiniony miał prawo działać w zaufaniu do wydanych orzeczeń i z tego względu nie można przypisać mu winy. Działał w przekonaniu, że postępuje zgodnie z prawem - mówiła sędzia. Podkreśliła przy tym, że po tym wyroku Adam Kulpiński będzie musiał brać pod uwagę, że "ocena takich publikacji nie jest już aż tak jednoznaczna".
Po rozprawie uniewinniony działacz pro life zapowiedział, że Fundacja Pro - Prawo do życia będzie kontynuowała swoją kampanię antyaborcyjną.
- Ten wyrok nie stanowi jakiegoś przełomu - mówił Adam Kulpiński, podkreślając, że zapadały już wyroki niekorzystne dla działaczy fundacji, były one jednak uchylane przez sądy drugiej instancji. - Mamy kilkadziesiąt prawomocnych wyroków, które nas uniewinniały i żadnego prawomocnego wyroku skazującego - zaznaczył.
Innego zdania była jedna z oskarżycielek posiłkowych, Joanna Grzymała-Moszczyńska z partii Razem. - Jesteśmy rozczarowane, ale myślę, że uzasadnienie, jakie podał sąd, jest pewnym przełomem - mówiła po ogłoszeniu wyroku. - Nasza walka dalej trwa. Jesteśmy pewni, że nie powinno być miejsca na tego rodzaju komunikaty w przestrzeni publicznej - dodała, zapowiadając apelację.
- Będziemy dalej walczyć o granice racjonalnie prowadzonej debaty na temat aborcji - zaznaczyła druga z oskarżycielek posiłkowych, Monika Szymańska, również z partii Razem. - Społeczeństwo nie może być szantażowane przez organizacje fundamentalistyczne - dodała.
O rozprawie, podczas której wygłoszone zostały mowy końcowe stron, pisaliśmy TUTAJ.