Propagatorzy haseł typu „Aborcja jest ok” w żaden sposób nie chcą wspierać kobiet, które przerwały ciążę. Mówią de facto jedno: „Nic się nie stało”. Naprawdę?
Od kilku tygodni w części polskich miast zawisły bilbordy z napisem „Nie jesteś sama!”. W materiałach medialnych informujących o akcji wypowiadali się jej inicjatorzy i propagatorzy. Zaznaczano, że przerwanie ciąży to przede wszystkim zabieg medyczny, który nie powinien wywoływać stygmatyzujących reakcji społecznych.
Patrząc na podobne propozycje PRowe, dojść można do wniosku, że dawno nie było już w przestrzeni medialnej informacji, która tak bardzo mijałaby się z prawdą. Kampania ta wraca do pewnego wątku, który już lata temu negował w wypowiedziach m. in. Jacek Kuroń. Zaznaczał on, że „aborcja to nie jest wyrwanie zęba”. Zadziwiającym jest to, że promotorzy aborcji, którzy tak chętnie wyśmiewają wszelkie nienaukowe treści, tak łatwo prezentują informacje całkowicie sprzeczne z aktualnym stanem wiedzy medycznej i doświadczeniem klinicznym.
Ciąża jest stanem fizjologicznym, to dynamiczny proces, w trakcie którego nie tylko rośnie dziecko, ale także w niezwykły sposób zmienia się ciało kobiety. Aborcja nagle i drastycznie kończy nie tylko życie małego człowieka. Całkowicie przecina ona procesy fizjologiczne, które w kobiecym organizmie postępowały. Twórcy kampanii „Nie jesteś sama” nie wyjaśniają szczerze, co oznacza to pojęcie. Nie ma innej, podobnej właśnie do aborcji sytuacji, w której kobieta byłaby tak bardzo sama. Prof. Bogdan Chazan w wywiadzie-rzece „Prawo do życia. Bez kompromisów.”, w sposób stanowczy o tym mówi. Przypomina on, że w tej niepojętej dla kobiety decyzji o pozbawieniu dziecka życia kobieta jest często przymuszana, wywierane są na nią naciski, doświadcza niepojętej wręcz samotności.
W jaki sposób aktywiści feministyczni chcą wspierać kobiety, które dokonały aborcji? Stwierdzając, że „statystycznie 1 z 3 twoich znajomych miała aborcję”. To jest puste zdanie. Nie zmienia ono nic w rzeczywistości, gdyż usunięcie ciąży, a więc zabicie dziecka, to sytuacja, która na trwałe pozostaje w psychice. Doskonale pokazują to dwa przykłady. Pierwszy z nich to doświadczenie hospicjów perinatalnych. Terapeuci pracujący w podobnych placówkach bardzo mocno podkreślają, że tylko przyjęcie i pożegnanie dziecka z np. zdiagnozowaną wadą letalną pozwala kobiecie przejść przez wszystkie etapy żałoby. Aborcja zaburza ten proces, co w sposób bezpośredni przyczyniać się może do pojawienia się licznych zaburzeń psychicznych, o czym w swoim doświadczeniu badawczym wielokrotnie wskazywały prof. Maria Ryś i prof. Dorota Kornas-Biela. Warto także zwrócić uwagę na drugi obszar. Okazuje się, że po kilku miesiącach od ogłoszenia przez papieża Franciszka „Roku Miłosierdzia” kapłani zaczęli zwracać uwagę na nowe zjawisko w spowiedzi. Dużo częściej do konfesjonału przychodziły kobiety, które spowiadały się z grzechu aborcji. Często były to osoby już starsze, które ciężar cierpienia duchowego nosiły przez kilkadziesiąt lat. Potwierdzają to obserwacje dr Wandy Półtawskiej, która m. in. w książkach „Z prądem i pod prąd” oraz „Samo życie” podaje kilka przykładów takich kobiet.
Aborcja „nie jest ok”. Aborcja kończy życie dziecka, które wpierw było badane, obserwowane, wymarzone, a następnie jest usuwane. Aborcja jest największym kłamstwem części feministek, które starają się pokazać, że to normalne działanie kobiety. Nie ma natomiast nic bardziej sprzecznego z kobiecością, niż właśnie odebranie życia dziecka, „które jest we mnie”. Aborcja to gwałt na ciele, psychice i duszy kobiety, bez względu na sposób pojmowania ostatniego z tych pojęć. To właśnie w podobnym stanie kobieta doświadcza niepojętej samotności, bólu i cierpienia, którego nie będzie podzielać z nią ani ktoś, kto ją do zabiegu namawiał, ani lekarz, który go dokonał. Aborcji towarzyszy jedno. Jak stwierdził prof. Chazan we wspomnianej powyżej książce, na sali operacyjnej w trakcie aborcji towarzyszy jedno… atmosfera szafotu. Aborcja nie jest ok.
….
Autor jest doktorem nauk społecznych, Koordynatorem Centrum Bioetyki Instytutu Ordo Iuris, prowadzi blog na stronie gosc.pl