Spółka SDIC Zhonglu Fruit Juice, pozostająca pod kontrolą chińskiego państwa, chce wykupić polskiego producenta soku jabłkowego Appol.
SDIC Zhonglu Fruit Juice to filia państwowego holdingu State Development & Investment Company. Czyli można się domyślać, że na jej działania mogą (choć nie muszą) wpływać interesy polityczne. Appol to duży polski producent soku jabłkowego. Ta pierwsza firma chce kupić tę drugą za prawie 70 mln zł. I tu może zapalić się lampka alarmowa. Czy aby Chińczycy nie chcieliby przejąć polskiego rynku soku jabłkowego?
Sprawa oczywiście nie jest taka prosta. Podobne przejęcia mają miejsce codziennie na całym świecie. Polacy przez wiele lat nie przejmowali się podobnymi działaniami ze strony kapitału niemieckiego czy francuskiego. Teraz jest jednak inaczej. Moda na zagraniczny kapitał nieco osłabła, a większy nacisk kładziony jest obecnie na polonizacje firm. Poza tym wciąż silne są obawy przed kapitałem z Państwa Środka.
Chiny prowadzą długofalową strategię gospodarczą i krok po kroku rozpychają się na światowym rynku. Chiński kapitał staje się coraz poważniejszym konkurentem dla kapitału niemieckiego czy amerykańskiego. I to rodzi niepokoje elit gospodarczych w tamtych krajach.
Ale czy nas chińska ekspansja powinna niepokoić? W końcu produkcja soku jabłkowego nie jest jakimś filarem naszej gospodarki. Problem jednak leży gdzie indziej. Polacy, ze względu na małą skalę swojej gospodarki, tworzą sobie swoje własne nisze, gdzie mogą skutecznie konkurować, nie tylko u siebie, ale i za granicą. Nie da się ukryć, że przetwórstwo owoców staje się taką niszą. Czy Chińczycy chcą z niej nas wypchnąć?
Chińskie podejście do współpracy gospodarczej jest specyficzne. Po pierwsze, mamy do czynienia z dużo większą rolą państwa w ekspansji gospodarczej, niż ma to miejsce w innych krajach. Po drugie, jak wskazuje wielu ekspertów, strategia chińska jest nieco inna niż strategia zachodnich kapitałów. Zamiast stawiać fabryki od nowa, firmy z Państwa Środka starają się kupować już te istniejące.
Ze względu na swoją pozycję geograficzną jesteśmy dla Chińczyków ważnym punktem w ich planach ekspansji globalnej. Czy powinniśmy się ich bać? Przejęcie takie jak w wypadku Appolu, to przecież transakcja na wolnym rynku. Wątpliwości budzi jednak fakt, że ze strony Chin mamy do czynienia z firmą niejako kontrolowaną przez państwo. A przecież wiele państw zachodnich zaczyna wprowadzać ochronę własnego rynku przed chińskim kapitałem.
W tym wypadku nie ma innej opcji jak podejść do sprawy pragmatycznie. Opisywane dzisiaj błędy polskiej transformacji najczęściej wynikały ze stawiania ideologii nad zdrowym rozsądkiem. Chińczycy mają swoje interesy, chodzi więc o to, żeby znaleźć obszary, w których pokrywają się one z naszymi. A do tego potrzebne są zdefiniowanie i świadomość polskiego interesu.
Ale państwo nie zastąpi konsumentów w ich decyzjach. Dlatego robiąc zakupy, warto pamiętać że to polskie firmy są gwarancją rozwoju polskiej gospodarki. Po pierwsze, to one tworzą miejsca pracy w całym łańcuchu produkcyjnym. Także te najlepiej płatne. Po drugie, zakorzenione w polskim krajobrazie społecznym mogą pozytywnie na niego wpływać. Dlatego warto starać do wrzucać do koszyka polskie produkty. I to nie tylko z naszych nisz biznesowych, jak przetwory owocowe, ale produkty jak najbardziej różnorodne.