Początek tygodnia ma w polskiej polityce smak Azji. Beata Szydło spotkała się z premierem Chin, Andrzej Duda z przywódcami Wietnamu.
Nie ma co do tego chyba większych wątpliwości: XXI wiek będzie należał do Azji. Według niektórych szacunków Chiny już są największą gospodarką świata. A niebawem drugą gospodarką globu mogą być Indie. Do połowy wieku w pierwszej dziesiątce największych gospodarek świata może już być 6 krajów azjatyckich. Nic więc dziwnego, że większość Europejczyków aż się tratuje w wyścigu do współpracy z Azjatami. Do tego wyścigu włącza się też, na szczęście, Polska.
Nasz kraj stara się aktywnie uczestniczyć w różnych formatach współpracy np. z Chinami. Polska jest np. członkiem Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych, przez wielu ekonomistów traktowanego jako konkurencja dla Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Aktywnie uczestniczymy też w rozwoju projektu Nowego Jedwabnego Szlaku. Oczywiście nasze zaangażowanie nie ogranicza się do Pekinu. Prezydent Duda rozwija dyplomację gospodarczą, odwiedzając Kazachstan, Indie czy Wietnam, a także przyjmując w Polsce prezydenta Turcji.
A gospodarcza współpraca z Azją może być dla nas niezwykle istotna. Więcej niż 1/4 naszego eksportu przypada na Niemcy. Takie uzależnienie od jednego partnera handlowego nie jest dobre dla gospodarki. Dzisiaj rozwijająca się niemiecka gospodarka ciągnie też do góry nasz wzrost gospodarczy. Problemy zaczną się jednak, kiedy do naszych zachodnich sąsiadów zapuka recesja. Rząd zdaje sobie sprawę, że równie ważna jak dywersyfikacja źródeł energii jest dywersyfikacja partnerów handlowych.
Azja jest więc dla polskiej dyplomacji gospodarczej bardzo istotnym kierunkiem. Tym bardziej, że tym razem służyć nam może nasze położenie na zetknięciu wschodu z zachodem. A interesy Azjatów często pokrywają się z naszymi. Chociażby inicjatywy infrastrukturalno-energetyczne, planowane w ramach koncepcji Trójmorza, mogą stanowić uzupełnienie dla ambitnych zamierzeń Chin czy Turcji.
Po 1989 r. tak bardzo skupiliśmy się na integracji gospodarczej z Europą, że zapomnieliśmy trochę o naszych dosyć dobrych relacjach gospodarczych z Azją. Nie potrafiliśmy wykorzystać chociażby zaangażowania prywatnych przedsiębiorców w tamtym kierunku. Dzisiaj Azja już nam ucieka i musimy ją gonić. Miejmy nadzieję, że zdążymy na azjatycki ekspres w XXI wiek. Inaczej zostanie nam tylko program „Azja Express” w telewizji.