Czwartek 28 lipca 2016 r. był dla Ojca Świętego bardzo pracowitym i intensywnym dniem. W pamięci pielgrzymów zapisał się jako dzień, w którym papież na każdym kroku mówił o najdoskonalszym wymiarze miłości.
Najpierw, już o godz. 7.20 rano, czyli wcześniej niż to było planowane, odwiedził klasztor sióstr prezentek, które Ojca Świętego oczekiwały wraz z młodzieżą uczącą się w prowadzonych przez nie szkołach. Podczas krótkiego spotkania papież życzył siostrom wytrwałości w kontynuowaniu misji powierzonej im przez Boga i podziękował za to, co robią na co dzień. W prezencie Franciszek dostał kielich mszalny, ornat i kwiaty.
Następnie papież spontanicznie pojechał odwiedzić przebywającego w Szpitalu Uniwersyteckim i będącego w bardzo ciężkim stanie kard. Franciszka Macharskiego (który zmarł kilka dni później, 2 sierpnia). Podczas prywatnej wizyty, w której uczestniczył również kard. Stanisław Dziwisz, Ojciec Święty modlił się przy łóżku kardynała oraz spotkał się z rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, ordynatorem oddziału, na którym leżał kard. Macharski, i z pielęgniarkami, które się nim opiekowały.
Kolejnym punktem dnia była podróż do Częstochowy, gdzie Franciszek przewodniczył uroczystej Mszy św. na Jasnej Górze z okazji 1050. rocznicy chrztu Polski. W Eucharystii uczestniczyło ok. 400 tys. osób.
Po południu papież wrócił do Krakowa, gdzie po raz pierwszy oficjalnie spotkał się z młodzieżą. Na Błonia przyjechał tramwajem, w towarzystwie osób chorych i niepełnosprawnych, do którego wsiadł tuż po tym, jak o godz. 17 w bramie pałacu arcybiskupów odebrał od prezydenta Jacka Majchrowskiego klucze do miasta.
Na Błoniach Polacy powitali wszystkich - a szczególnie papieża - "krakowiakiem". Potem do polskich tancerzy dołączyli przedstawiciele innych kontynentów ze swoimi tańcami narodowymi. Ich przedstawicielom towarzyszyły obrazy świętych pełniących dzieła miłosierdzia. Później przed ołtarzem pojawił się symboliczny pochód młodych świętych w historycznych kostiumach.
Przemawiając do ok. 600 tys. młodych, papież stwierdził m.in., że jako biskup podziwiał w młodzieży pasję życia i pragnienie zmiany. Przy czym nie chodzi o zmianę dla zmiany, ale o zmianę, którą podpowiada miłosierdzie. Prosił też młodych, aby często powtarzali słowo "misericordia", czyli miłosierdzie, i aby nie stali się "przedwczesnymi emerytami", którzy się poddali, rzucili ręcznik przed podjęciem walki.
Wieczorem Ojciec Święty po raz drugi pojawił się w oknie papieskim, gdzie znów uczył młodych miłosierdzia w praktyce, a konkretnie miłosierdzia, które można wcielać w życie w małżeńskiej codzienności. - Czasem pytają mnie, jak to zrobić, by rodzina rozwijała się cały czas, pokonując wszelkie trudności. Podpowiedziałbym wam trzy słowa, które wyrażają trzy postawy: "czy mogę?", "dziękuję", "przepraszam".
Przeczytaj także: