Stałym elementem propagandy zwolenników aborcji jest próba przedstawienia jej jeśli nie w pozytywnym, to co najmniej neutralnym świetle. Służą temu choćby dwa rodzaje manipulacji językowych.
Pierwszy z nich polega na stosowaniu eufemizmów, na przykład „terminacja ciąży”. Istotą drugiego jest unikanie sformułowań sugerujących, że kobieta w ciąży ma w sobie nowego, odrębnego człowieka. Dzięki takiej dehumanizacji dziecka nienarodzonego łatwiej jest przedstawić pozbawienie go życia, jako zwykły zabieg medyczny. Bo przecież dotyczy co najwyżej „płodu”, a i to dopiero w późniejszym etapie ciąży. Na początku jest przecież tylko „zlepek komórek”. Zazwyczaj zwolennicy zabijania dzieci starają się pilnować, by nie przyznać przypadkiem za czym się tak naprawdę opowiadają.
Kobieta w ciąży to „kobieta, w której rodzi się nowe życie”. Ona i dziecko to „dwie osoby”. Ładnie i słusznie powiedziane, prawda? Niemałe zdziwienie czytelników musiał wywołać fakt, że te słowa pasujące raczej do obrońców życia, mogli przeczytać w "Gazecie Wyborczej". Jej weekendowy dodatek przywołał fragment wywiadu, jaki z doktorem nauk medycznych Jerzym Giermkiem przeprowadziła dwójka dziennikarzy TVN 24 (wywiad ten znajduje się w książce „Onkolodzy”). O nowym życiu mówią pytający, natomiast dr Giermek stwierdza, że lecząc kobietę w ciąży chorą na raka leczy dwie osoby. W rozmowie tej z ust doktora Giermka padają także inne ciekawe słowa. Warto przytoczyć tutaj dłuższy cytat: „Większość chorych, które do mnie docierały na początku, to były pacjentki, które usłyszały, że muszą przerwać ciążę, żeby mogły być leczone. To były takie kobiety, które nie chciały tego robić i zaczynały szukać innych dróg. Trafiały do nas i słyszały, że tak, oczywiście, będziemy leczyli i szanse na to, że dziecko urodzi się zdrowe, są duże. Przez wiele lat pracy z takimi pacjentkami miałem tylko trzy, które jednak przerwały ciążę.” Słowa te w zasadzie nie wymagają komentarza. Jednoznacznie pokazują, że aborcja nie jest żadnym wyborem, a nawet nie jest ostatecznością. Jest zabiciem niewinnego człowieka, które nie przynosi żadnych korzyści, z wyjątkiem oczywiście wymiernych przychodów i zysków przemysłu aborcyjnego.
Kłamstwo wymaga pewnego wysiłku intelektualnego. Dlatego łatwiej jest robić to na chłodno. Emocje sprawiają, że trudniej o skupienie i wyrachowane myślenie, którego wymaga mówienie nieprawdy. Nic więc dziwnego, że słowa prawdy o dzieciach nienarodzonych znalazły się na łamach" Gazety Wyborczej" przy okazji poruszającego tematu chorób nowotworowych. Jak mówił jeden z polskich pisarzy – tylko prawda jest ciekawa. Życzymy więc czytelnikom "Gazety Wyborczej" więcej prawdy, a mniej propagandy aborcyjnej, na którą coraz trudniej kogokolwiek nabierać.