"Miłość Heleny będzie towarzyszyła nam zawsze, miłości bowiem pogrzebać nie sposób" - napisali biskupi Boliwii w specjalnym liście, który został odczytany na zakończenie pogrzebowej Mszy św. Heleny Kmieć.
Wolontariuszkę wspominali też s. Savia Bezak ze Zgromadzenia Służebniczek Dębickich, dyrekcja Zespołu Szkół Katolickiego Stowarzyszenia Wychowawców w Libiążu, ks. Piotr Filas SDS, prowincjał zgromadzenia salwatorianów, i bp Jan Zając, brat dziadka Helenki.
Siostra służebniczka dębicka przypomniała m.in. okoliczności, w jakich poznała Helenę i opowiedziała, jak wyglądał ostatni wieczór przed śmiercią wolontariuszki. Po Mszy św. rozmawiała wtedy z Heleną i Anitą Szuwald o tym, co dziewczynom udało się zrobić w przygotowywanej do otwarcia ochronce dla boliwijskich dzieci. Później odprowadziła wolontariuszki do ich mieszkania, nie przeczuwając, jaki dramat rozegra się kilka godzin później.
- Dziś przywożę tu słowo "przepraszamy" - za tę niewinną śmierć, za ten niezrozumiały dla wszystkich akt zagubionego, uwikłanego w zło młodego człowieka, rówieśnika Helenki. Przede wszystkim pragnę jednak powiedzieć "dziękuję". Dziękuję wam, drodzy rodzice, za waszą wspaniałą córkę, za waszą ogromną wiarę i zaufanie Bogu oraz za modlitwę i za waszą postawę, że mimo ogromnego bólu troszczyliście się o nas, jak my radzimy sobie w Boliwii - mówiła s. Bezak.
Z kolei bp Antoni Reimann, wikariusz apostolski w Boliwii, odczytał list, jaki do Kościoła w Polsce z okazji uroczystości pogrzebowych Heleny napisali boliwijscy biskupi.
"Bolejemy nad tym, co się wydarzyło w Cochabambie i prosimy Pana Jezusa, który za nas umarł i zmartwychwstał, abyśmy nie przestawali miłować nawet tych, którzy nas prześladują. Wierzymy mocno, że Ten, któremu śp. Helena z taką radością służyła w braciach i siostrach opuszczonych, przyjmie ją do swojego królestwa niebieskiego" - zapewnili, dodając, że chociaż fizycznie Helena nie jest już z nami, to jednak jej miłość będzie nam zawsze towarzyszyć.
"Miłości bowiem pogrzebać nie sposób. Ta miłość pozostanie w sercu i w pamięci, nie tylko tutaj, w jej ojczyźnie, w Polsce, ale także tam, gdzie służyła z wiarą i radością, a szczególnie w Boliwii, przez tak krótki, ale owocny czas. Dla ludu Bożego w całym Kościele, a szczególnie dla młodzieży, pozostanie żywym przykładem budowania cywilizacji miłości" - podkreślili biskupi.
Ks. Piotr Filas podziękował natomiast wszystkim za modlitwę w intencji śp. Heleny oraz w intencji salwatorianów, którzy z bólem przyjęli to, co stało się w Boliwii. Szczególne podziękowania skierował do bp. Zająca, który - po ojcowsku - bardzo pomógł zgromadzeniu przejść przez ten trudny czas. Pomógł, choć sam - będąc krewnym dziewczyny - bardzo przeżywał tragedię.
Ks. Filas na uroczystość przyniósł też cztery misyjne krzyże Heleny, z którymi pojechała ona do Boliwii. Pierwszy złożył na jej trumnie, drugi przekazał rodzicom - Barbarze i Janowi, trzeci - bp. Zającowi, by zawiesił go w sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach jako znak modlitwy o nawrócenie tych, którzy wyrządzili zło i miłosierdzie dla nich. Czwarty krzyżyk otrzymał ks. Mirosław Stanek SDS, dyrektor Wolontariatu Misyjnego Salvator. Zawiesi go w siedzibie WMS pod zdjęciem Heleny, aby dla młodych ludzi był przypomnieniem o jej dobrym życiu i impulsem do stawania się lepszymi.
Na koniec, w imieniu rodziny Heleny, głos zabrał bp Zając.
- Pragnę podziękować Bogu za to, że ją tak cudownie stworzył i pozwolił pomnożyć talenty umysłu, woli, serca, by mogła się nimi dzielić z innymi - mówił, dodając, że dziękczynienie za Helenę jest wymownym znakiem, iż ŚDM trwają nadal, zataczając coraz szersze kręgi i przynosząc błogosławione owoce poprzez czytelne świadectwo życia i męczeńskiej śmierci Helenki.
Nawiązując do napisu umieszczonego nad wejściem do świątyni: "Idźcie i głoście", zauważył z kolei, że są to słowa, które od najmłodszych lat realizowała swoim życiem Helenka. Co więcej, miała ona świadomość, Komu zawdzięcza swoje życie i talenty, czemu dała wyraz, pisząc na płycie będącej zapisem jej recitalu dyplomowego: "Bogu, który mnie tak cudownie stworzył".
Po Mszy św. trumna z ciałem Helenki została w procesji przeniesiona na cmentarz komunalny nieopodal kościoła św. Barbary w Libiążu.
Zgodnie z wolą rodziny, uroczystości pogrzebowe na cmentarzu odbyły się bez udziału mediów.
Czytaj także: