W jego kraju został zupełnie zepchnięty na margines.
- Jeśli chodzi o sytuację katolicyzmu irlandzkiego w obecnym czasie, trudno sobie wyobrazić, żeby mogła być gorsza. Nie tak dawno temu uznawana za najbardziej katolicki kraj w Europie Irlandia teraz jest na drugim biegunie - mówił John Waters podczas Kongresu Społecznego ESK.
Jak stwierdził prelegent, zmiana oraz jej tempo jest niezwykle, bo wszystko zdarzyło się w ciągu ostatniej dekady. W Irlandii szybko przekształcono kościoły w miejsca innego przeznaczenia.
- Gdy występuję u siebie w kraju publicznie, jako 61-letni człowiek jestem jedynym katolikiem w sali. Młodzież kompletnie nie wykazuje zainteresowana dyskusją, jak mogą się rozwijać dzięki katolicyzmowi - analizował Waters.
Zwrócił uwagę, że katolicyzm został w jego kraju zupełnie zepchnięty na margines, a co za tym idzie małżeństwa katolickie także.
- Czasami wydaje nam się, że bierzemy udział w pewnego rodzaju konkursie lub wyścigu, co do tego, kto szybkiej pozbędzie się swojej katolickiej tożsamości - stwierdził ceniony pisarz i felietonista.
Jego zdaniem, sytuacja stale się pogarsza. Kościół został zaatakowany różnego rodzaju ideologiami. Irlandia to kraj, który był poddawany przez wiele lat kolonizacji i okupacji przez Wielką Brytanię.
- Traktowano nas właściwie jak kolonię. W okresie 200 lat ten proces był niezwykle ostry. Wtedy staraliśmy się radykalizować jako wyróżnik od protestanckiego sąsiada. Kościół katolicki stał się w tym procesie pewnego rodzaju siłą - opowiadał Irlandczyk.
W XIX wieku Kościół działał niezwykle twórczo. Później kraj przeszedł moralną rewolucję, która dotknęła dużą część narodu i w istotny sposób wpłynęła na rodziny.
Powstała pewnego rodzaju koalicja między rodziną a kościołem. W ten sposób wychowywano kolejne pokolenia księży, którzy jednak coraz częściej stawali się moralistyczni i pozbawienie duchowości.
- Tak więc po odzyskaniu niepodległości Kościół stał się establishmentowy i to doprowadziło do negatywnego oddziaływania na społeczeństwo, któremu się to po prostu nie podobało - tłumaczył John Waters.
Zaczęły pojawiać się inne, zyskujące na znaczeniu siły polityczne, rozbieżne od katolicyzmu. Okazało się, że katolicyzm już nie jest potrzebny. W sensie symbolicznym zmiany w Irlandii pokrywają się ze zmianami w kościele irlandzkim.
- W okresie pontyfikatu św. Jana Pawła II, szczególnie podczas jego pielgrzymki do Irlandii, nasz kraj nieznacznie odżył. Wtedy można było dostrzec, szczególnie po wizycie Ojca Świętego, że Irlandia jest rzeczywiście krajem katolickim. Od tamtej pory jednak zaszła wielka i drastyczna zmiana - opisywał pisarz.
Kościół szybko stracił pozycję wyznaczania właściwych dróg. To, co Watersa zaskakuje, jak sam przyznaje, jest przyjęcie angielskiego systemu edukacji, niezwiązanego z religijnością.
- Religia stała się przedmiotem, a więc jedną z kategorii, nie czymś obecnym cały czas w życiu człowieka. Sprowadzono ją do zajęć raz w tygodniu. W miarę jak zbliżał się zachodni model życia, forsowany przez media i kulturę w latach 60. i 70., obserwowaliśmy wymywanie i wypłukiwanie katolicyzmu - konstatował Irlandczyk.
Wspominał, że gdy brał ślub małżeństwo było ważnym etapowym rytuałem. W tej chwili to tylko jednorazowe wydarzenie.
- W sumie, może być tylko lepiej, bo jesteśmy na samym dnie. Mamy do czynienia przede wszystkim ze złym sposobem odczytywania sytuacji. Ludzie postrzegają skandale kościelne jako alibi do odchodzenia od Kościoła. I nie mówimy, niestety, o zjawisku jednorazowym, które można w krótkim czasie naprawić - oceniał John Waters.
Z jego obserwacji wynika, że w tej chwili żyjemy w społeczeństwie, które wymaga tego, by mu wiele rzeczy udowadniać. To jeden z powodów odchodzenia ludzi od wiary katolickiej.
- W latach 70. zaczęło się dziać coś pozornie niewinnego, pewien luz, swoboda, czas oświecony. Natomiast w latach 90. okazało się, że te działania poszły tak daleko, iż trudno będzie się od nich uwolnić - diagnozował prelegent.
Ideologia antykatolicka pojawiła się głównie kanałami medialnymi. 99 proc. dziennikarzy irlandzkich opowiadało się po jednej stronie. Parlamentarzystów także. Ludzie związani z Kościołem są spychani na margines.
- Prawdopodobnie najbardziej szokujące zjawisko, jakie widziałem w swoim życiu, to LGBT. Nie spotkałem nigdy niczego podobnego. Nie potrafię znaleźć słów, jak szkodliwy jest to pogląd - stwierdził John Waters.
Problematyczna kwestią dla Kościoła jest pytanie, jak powinien działać?
- W tej chwili oczekuje się od Kościoła, żeby nie był żadną silą sprawczą ani moralizatorską, a to prowadzi do katastrofy chrześcijaństwa. Jak uratować ludzi? - pytał irlandzki gość.