Czarne protesty zostały wykorzystane do publicznego zaistnienia przez ekstremistki spod znaku ideologii gender. Jednak ideologia ta jest tak absurdalna, że większego poparcia nie zdobędą.
Najpierw były protesty przeciwko ustawie całkowicie zakazującej aborcji. Pod hasłem walki z tym projektem odbyły się w całym kraju czarne marsze, czarne poniedziałki itp. Jednak ustawa została przez parlament odrzucona, a czarne protesty trwają dalej. Już nie chodzi o sprzeciw wobec zakazu zabijania nienarodzonych dzieci, nie o utrzymanie obecnych przepisów, lecz o wprowadzenie prawa do aborcji na życzenie. Ale to nie jedyny powód protestu. Pojawiają się też wątki polityczne, ataki na obecną władzę. Jednak u ich podstaw są przesłanki, które można określić jako ideologiczne. Na podstawie wypowiedzi uczestniczek manifestacji można się zorientować, że spór nie dotyczy zakupu śmigłowców, nadużyć przy reprywatyzacji czy reformy wymiaru sprawiedliwości. Najbardziej aktywne uczestniczki czarnych manifestacji zbuntowały się, gdyż dostrzegły, że konserwatywny rząd nie dopuści do realizacji wizji świata, którą uosabia ideologia gender. Nie przypadkiem głównym obiektem ataku są mężczyźni, patriarchalny świat i oczywiście Kościół katolicki. – Dość pogardy i przemocy wobec kobiet – głosiło hasło manifestacji w ostatnia niedziele w Warszawie. Napisy na transparentach różnych protestów były o wiele bardziej ekstremalne, wręcz brutalne. Uczestniczki protestu odczytywały chórem manifest, który można uznać za wyraz buntu wobec świata mężczyzn. – Wolność, równość, aborcja na żądanie – krzyczały liderki ze sceny. Wszystkie ubrane na czarno, bardzo agresywne i młode.
Stawiam tezę, że są to wychowankowie gender studies, ludzie ukształtowani w ideologii gender, której hasła dominują na protestach. – Nieograniczona aborcja, prawa dla mniejszości seksualnych, władza w ręce kobiet (jakby na czele rządu nie stała kobieta), dość męskiej przemocy itp. A wszystko to wykrzyczane wulgarnym językiem, pełne agresji.
Spór o aborcję stał się dla tego skrajnego nurtu feministycznego okazją do zaistnienia w przestrzeni publicznej, co więcej w samym jej centrum. Na szczęście ich ekstremizm, absurdalność tez i postulatów powodują, że nie mają szans na większe poparcie. Polki są zbyt mądre, zbyt twardo stąpają po ziemi, aby dać się wciągnąć w świat absurdu, wulgarności i głupoty.
Więcej na temat "Czarnego protestu" 24 października: