Nabożeństwo pojednania w Trzebniowie zaskoczyło bogactwem symboli.
Ósmego dnia pielgrzymowania pątnicy z obu grup spotkali się w jednym miejscu, pod skałkami w Trzebniowie, żeby przeżyć wyjątkowe nabożeństwo pojednania. Prowadził je pielgrzymkowy rekolekcjonista ks. Michał Dąbrówka. Motywem przewodnim była przypowieść o miłosiernym Samarytaninie.
Podczas nabożeństwa pielgrzymi zostali zaproszeni do wykonywania niecodziennych gestów. – Zaciśnijcie rękę w pięść… Tak wygląda serce człowieka zamknięte na bliźniego i na Boga – wyjaśniał rekolekcjonista. – Spróbujcie teraz przywitać się zaciśniętymi pięściami – prosił dalej pątników. – Nie da się tego zrobić – podsumowywał próby czynione przez pielgrzymów ks. Dąbrówka.
Serce człowieka musi być jak otwarta dłoń. – Tylko taką dłoń można podać w geście powitania, tylko taką dłonią można kogoś przytulić, pogłaskać. Otwarta dłoń to symbol wskazujący na serce Jezusa, zawsze otwarte, zawsze kochające. Człowiek – ze względu na swoje słabości, grzechy, zranienia nie potrafi tak otworzyć swojego serca. Potrzebuje nowego, ale dawcą nie może być drugi człowiek, równie słaby i grzeszny. Dawcą może być tylko Jezus, który daje nam swoje serce. O to zresztą prosimy Go w jednej z pieśni – „Jezu, w hostii utajony, daj mi Serce swoje, daj…”. Momentem duchowej transplantacji, w której Jezus daje nam swoje Serce, jest Komunia św. Dzięki niej spełnia się czwarte prawo miłosierdzia, czyli kocham już nie ja, lecz kocha we mnie Chrystus – mówił kapłan.
Kaznodzieja poprosił również pielgrzymów, by na kartkach napisali o tym, co ich boli, jakie są ich zranienia duchowe. Podczas nabożeństwa bracia ze służby porządkowej i klerycy zbierali wszystkie kartki przed niesionym wzdłuż placu obrazie Pana Jezusa Miłosiernego. Następnie główny celebrans ks. Paweł Górski polał kartki oliwą i winem. – Jak miłosierny Samarytanin opatrzył zranienia napadniętego przez zbójców człowieka, tak Jezus opatruje wasze rany i uzdrawia was – konkludował rekolekcjonista.
Nabożeństwo zrobiło wrażenie na pątnikach. – Mocne, niezwykłe, zaskakujące, podobnie jak późniejsza Msza św. – mówi Katarzyna z grupy 9., pierwszy raz na pielgrzymce. – Kiedy nieśli obraz Pana Jezusa wzdłuż alejek na placu, spojrzałam w oczy Pana Jezusa i poczułam jakby dotknięcie ręki, ogarnęło mnie coś niewypowiedzianego, doświadczyłam Jego miłosierdzia – zwierza się Iwona, również z 9., pierwszy raz na pielgrzymce. – A mnie nabożeństwo i Msza św. dały wiele siły duchowej, motywacji, wzmocniło moją wiarę w siebie, że mogę coś osiągnąć, pójść dalej i spełnić swoje życiowe cele – dodaje Ewa, także z grupy 9., szósty raz na pielgrzymce.