Podpisy za ograniczeniem niedzielnego handlu zbierali członkowie "Solidarności".
9 sierpnia 2016 r., zbiórka podpisów za wolną niedzielą na katowickim rynku Przemysław Kucharczak /Foto Gość Chcą przypomnieć wszystkim mieszkańcom Śląska, że jeszcze trwa zbiórka podpisów pod ich obywatelskim projektem. Listę na podpisy można ściągnąć ze strony www.wolnaniedziela.pl, przejść się z nią wśród znajomych, a potem odesłać do Komitetu - tak, żeby dotarła tam najpóźniej 31 sierpnia.
- Zapraszamy do podpisywania się! To ograniczenie dotyczy wielkiego handlu, hiper- i supermarketów! Pracownicy handlu też mają prawo do wolnej niedzieli! - wołał jeden z członków „Solidarności” na katowickim rynku.
- Chcemy dotrzeć również do pracowników handlu, którzy oczekują tej ustawy, a nie wiedzą, że już w tej chwili jest prowadzona zbiórka podpisów - mówi Alfred Bujara, szef Sekretariatu Banków, Handlu i Usług NSZZ „Solidarność”.
- Ta ustawa ma polepszyć warunki pracy i życie szczególnie kobiet w Polsce. One pracują nie tylko w niedziele, w weekendy. Niejednokrotnie jest to sześć takich niedziel pod rząd. Dzieci i mąż są w domu, a kobieta w pracy po 12 godzin. Jest nieobecna w domu po 13, nawet 14 godzin. To jest naprawdę nieetyczne. Myślę, że przyszedł czas na zmianę tych warunków pracy i ustabilizowanie pewnych kwestii na wzór Europy Zachodniej. Bo tam, popatrzmy, nie handluje się w niedziele - dodaje Alfred Bujara.
Projekt „Solidarności” nie wprowadza pełnego zakazu niedzielnego handlu, a tylko go ogranicza. Jeśli uda się zebrać 100 tys. podpisów, projektem będzie musiał zająć się Sejm.
Jeżeli ta ustawa przejdzie, wielkie sklepy wciąż mogły handlować przez siedem niedziel w roku. Otwarte w niedziele pozostaną m.in. sklepy na stacjach benzynowych. - Chcemy też, żeby w sklepach sam pracodawca mógł stanąć za ladą, lecz żeby nie mógł tam sprzedawać pracownik zatrudniony na umowę o pracę, na umowę cywilno-prawną, o dzieło, ani na zasadzie wolontariatu - zastrzega Alfred Bujara.
Ponad 80 procent zatrudnionych w handlu w Polsce to kobiety. „Solidarność” podkreśla, że są one nadmiernie obciążone pracą.
- Pracowników w Polsce brakuje. Eurostat podaje, że zatrudnienie w handlu w Polsce jest dwukrotnie niższe, niż w Europie Zachodniej! Z kolei wynagrodzenie jest w Polsce czterokrotnie niższe - zwraca uwagę Alfred Bujara.
Podaje też, że koszty osobowe w stosunku do obrotów są w Polsce dwukrotnie niższe, niż w krajach Zachodu. - Świadczy to o tym, że są rezerwy pozwalające, żeby pracownicy handlu mogli więcej zarabiać. Ta ustawa to początek batalii o zmianę warunków pracy - zapowiada.