To opowieść o heroicznej "Ince", o przyjaźni, zdradzie i przebaczeniu.
- To była zupełnie zwyczajna dziewczyna z małej wsi. Niczym się nie wyróżniała, no może poza chłopackim stylem bycia. Miała bardzo szczęśliwe dzieciństwo. Gdyby nie wojna, to czekałoby ją piękne życie… - tak o bohaterce książki pt. ,"Szukając Inki" wypowiadała się w Płońsku jej autorka Luiza Łuniewska.
"Wszyscy już czekali. - Proszę, bardzo proszę nie kazać mi powtarzać tych wyzwisk, które posypały się na dziewczynkę. - Ksiądz Marian Prusak (przymusowy świadek egzekucji - red.) nawet po wielu latach miał problem, by nad sobą zapanować" - to jeden z wybranych na okładkę fragmentów książki Luizy Łuniewskiej, opisującej życie i śmierć Danki Siedzikówny.
Autorka spotkała się z płońszczanami, aby podzielić się z nimi efektami swojej reporterskiej pracy, podróży po Polsce śladami "Inki", sanitariuszki V Wileńskiej Brygady AK.
To nie jest książka historyczna, lecz literatura faktu, jak podkreśla Luiza Łuniewska w płońskiej Galerii "P", odpowiadając na pytanie, dlaczego właśnie "Inka".
- Ona reprezentuje wartości bardzo ponadczasowe: wierność, przyjaźń, patriotyzm, to przysłowiowe "zachowałam się jak trzeba". Ta książka to próba poszukiwania tych wartości. Archetyp kogoś, kto kochał Polskę, z kim identyfikują się dziś młodzi ludzie - mówiła pisarka.
- Takie koleje losów były udziałem wielu ludzi z pokolenia Danusi. Akurat wypadło na nią, gdzieś przypadkiem, gdzieś dlatego, że trafiała na osoby, które chwytała za serce. Dziś jest słusznie idolką młodzieży i to jest ogromnie fajne - dodawała.
Luiza Łuniewska opowiada historię, którą zawarła na kartach książki, a która ją osobiście bardzo poruszyła i zadziwiła. - W tę historię w życiu bym nie uwierzyła, gdyby ktoś wymyślił ją jako scenariusz filmowy. Stwierdziłabym, że jest wydumana – przyznaje autorka reportaży.
Starsza siostra "Inki" miała córkę, której na cześć ciotki dała imię Danuta. Ta, będąc młodą dziewczyną, zaprzyjaźniła się ze swoją rówieśnicą. Po wielu latach znajomości, kiedy przyszła już odwilż, Danusia zwierzyła się koleżance, iż jej ciotka służyła w V Brygadzie i skazano ją na karę śmierci. Na co przyjaciółka odparła, że jej matka również była w tym oddziale, pokazując fotografię.
- Danusia zaniosła zdjęcie matce, która rozpoznała na nim "Reginę", łączniczkę znaną ze współpracy z UB, wydającą szereg punktów kontaktowych swojej brygady. Z dużą dozą prawdopodobieństwa "Inka" zginęła przez "Reginę". A tu, wśród 40 milionów rodaków, serdecznie zaprzyjaźniły się siostrzenica "Inki" i córka "Reginy"… Pani Danusia Ciesielska mówiła po latach, że to ktoś na górze wyznaczył im próbę na życie, czy będą potrafiły wywiązać się z tej pamięci i z tej przyjaźni - przypominała tę niezwykłą historię autorka książki.