To jest bardzo dobry wyrok. Ale jednocześnie nakłada on na lekarzy konkretny obowiązek, z którym wiąże się pewne ryzyko - tak wczorajsze orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie lekarskiej klauzuli sumienia skomentował pełnomocnik Naczelnej Rady Lekarskiej prof. Michał Królikowski.
Były wiceminister sprawiedliwości zauważył, że - w myśl wyroku - działanie zgodne z sumieniem jest obowiązkiem lekarza, ale musi to być działanie jawne. Jakie to ma konsekwencje?
Jeżeli lekarz zamierza się uchylić od wykonywania pewnych świadczeń, to musi o tym zawiadomić swego pracodawcę. Chodzi o to, że jeśli pracodawca zobowiązał się do wykonywania jakichś świadczeń, to musi wiedzieć, kto z jego personelu zgadza się je wykonywać, a kto nie. I ewentualnie zatrudnić kogoś, kto nie ma oporu przed wykonywaniem usług, które inni uważają za niemoralne. Z drugiej strony - to bardzo ważne! - Trybunał powiedział, że minister zdrowia nie może postawić podmiotu leczniczego w sytuacji wyboru: wszystko albo nic. Nie można żądać od szpitala czy przychodni wykonywania wszystkich usług albo odmawiać jej możliwości podpisania kontraktu z NFZ. Według TK, podmioty lecznicze muszą mieć możliwość negocjowania z NFZ zakresu wykonywanych świadczeń.
- Np. dziś mamy ogólne świadczenie szpitalne, które obejmuje też terminację ciąży. TK mówi, że podmiot leczniczy, który wie, jaki ma personel i wie, że nie jest w stanie zapewnić wykonania tej usługi, może ją objąć wyłączeniem. I to, według Trybunału, jest właściwy sposób postępowania - stwierdził prof. Królikowski. - Ryzyko w tej sytuacji polega na tym - dodał - że powstaje jawna przesłanka różnicująca lekarzy. Może to być użyte niezgodnie z intencją Trybunału do działalności o charakterze dyskryminacyjnym - stwierdził adwokat Naczelnej Rady Lekarskiej.