- Nadzwyczajny szczyt Unii Europejskiej, który zbiera się w czwartek, ma znaleźć wreszcie rozwiązania, które pomogą UE zmierzyć się z problemem napływu imigrantów przez Morze Śródziemne. Jednak o takie rozwiązania od lat apelują kraje na południu Unii.
Włochy, Grecja czy Malta od dawna powtarzają, że są pozostawione same sobie w obliczu wciąż rosnącej fali imigracji przez Morze Śródziemne. Zgodnie z unijnym rozporządzeniem Dublin II rozpatrywanie wniosku azylowego spoczywa na pierwszym kraju Unii, którego granicę uchodźca przekroczył, a pozostałe kraje nie kwapią się do przejmowania od państw członkowskich na południu uciekinierów z Afryki czy Bliskiego Wschodu. Ośrodki dla uchodźców w krajach południowej UE są zaś przepełnione.
Wielu z tych, którzy wyprawiają się przez morze do Europy, w ogóle nie dociera do celu, bo ginie w wypadkach zdezelowanych i przepełnionych łodzi, na które zostali wsadzeni przez przemytników, albo umiera z pragnienia czy głodu. W miniony weekend na wodach Cieśniny Sycylijskiej doszło do katastrofy kutra z ponad 900 osobami na pokładzie. Jesienią 2013 r. przerażenie na świecie wzbudziła tragedia nieopodal włoskiej wyspy Lampedusa, w której zginęło ponad 380 uchodźców, głównie z Erytrei.
Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM) podała we wtorek, że od początku 2015 r. na Morzu Śródziemnym zginęło 1750 imigrantów, 30 razy więcej, niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Przez cały 2014 r. zginęło 3279 osób. Jak powiedział rzecznik IOM Joel Millman, są obawy, że do końca roku ofiar będzie nawet 30 tysięcy.
O ile do niedawna nielegalnych imigrantów przeprawiających się przez Morze Śródziemne uważano głównie za imigrantów zarobkowych, to dziś są to często uchodźcy z niestabilnych krajów i regionów, jak pogrążona w chaosie Libia, gdzie bezkarnie działają gangi przemytników migrantów, czy ogarnięta wojną domową Syria. W regionach tych trwa ofensywa dżihadystów z Państwa Islamskiego.
W ub. roku fala nielegalnej imigracji do UE znacząco wzrosła. Według danych unijnej agencji ds. zarządzania granicami Frontex w 2014 r. nielegalnie unijną granicę przekroczyło 276 tysięcy osób, z czego ponad 220 tysięcy przez Morze Śródziemne, głównie do Włoch, a także do Grecji i na Cypr. W 2013 r. odnotowano w sumie ok. 108 tysięcy przypadków nielegalnego przekroczenia granicy UE, w tym ponad 68 tys. przez morze.
W reakcji na tragedię u wybrzeży Lampedusy jesienią 2013 r. włoskie siły zbrojne wraz ze Strażą Przybrzeżną rozpoczęły operację patrolowania Morza Śródziemnego nazywaną Mare Nostrum. Zaangażowano ogromne środki finansowe i dużo sprzętu, od łodzi patrolowych po okręty marynarki i samoloty, by monitorować Cieśninę Sycylijską. W ciągu roku Włosi sprowadzili na swój ląd z dryfujących łodzi, pontonów i kutrów około 170 tysięcy imigrantów. Operacja ta była bardzo ostro krytykowana przez włoską prawicę, zwłaszcza ksenofobiczną Ligę Północną, według której to właśnie z powodu tych działań imigranci tym chętniej wypływają w morze - bo mają pewność, że otrzymają pomoc. Media przypominają, że założyciel tejże Ligi Umberto Bossi przed laty proponował, by z dział strzelać do łodzi z imigrantami, i forsował linię ich odpychania od włoskich brzegów.
Bez odpowiedzi UE pozostały niedawne apele Włoch o to, by na Sycylię przenieść z Warszawy główną siedzibę unijnej agencji Frontex. Rzym tłumaczył tę propozycję koniecznością uczynienia z agencji głównego sztabu koordynującego monitoring Morza Śródziemnego. Mając siedzibę nad Wisłą, Frontex jest oddalony "o lata świetlne" od tego, co się dzieje u włoskich wybrzeży - argumentowano we Włoszech.
Włosi bardzo krytycznie ocenili uznane za puste i pozbawione konkretów gesty solidarności i współczucia, z jakimi po katastrofie koło Lampedusy na wyspę przyjechali przedstawiciele Komisji Europejskiej z jej ówczesnym przewodniczącym Jose Manuelem Barroso. Został on wygwizdany.
1 listopada 2014 r. UE uruchomiła operację patrolowania Morza Śródziemnego o nazwie Tryton, którą koordynuje Frontex. Jej celem nie jest wprawdzie ratowanie imigrantów, ale jej jednostki reagują na sygnały SOS. Uczestniczy w niej 18 państw, a do dyspozycji są dwa samoloty obserwacyjne, pięć okrętów patrolowych, dwie łodzie patrolowe i śmigłowiec. Miesięczny budżet operacji to 2,9 mln euro. Od chwili rozpoczęcia operacji przeprowadzono 130 interwencji, uratowano ponad 15 tysięcy ludzi i aresztowano 57 przemytników.
Rankiem 1 stycznia tego roku uczestniczący w operacji Tryton statek patrolowy islandzkiej straży przybrzeżnej oraz jednostka z Włoch przechwyciły płynący pod banderą Sierra Leone statek z 360 uciekinierami z Syrii na pokładzie, w tym z 74 dziećmi. Na statku nie było kamizelek ratunkowych, a silnik i system nawigacyjny były uszkodzone celowo, aby wymusić akcję ratunkową. Przemytnicy wyznaczyli dwóch pasażerów jako skiperów, a sami opuścili statek. Dopiero potem jednostka nadała sygnał SOS.
We Włoszech operacja Tryton oceniana jest bardzo krytycznie, bo działa tylko w pasie do 30 mil morskich od włoskich wybrzeży. Tymczasem włoska straż otrzymuje wezwania pomocy od łodzi i kutrów znajdujących się także na wodach międzynarodowych czy nawet libijskich i także wtedy rusza na ratunek.
Niedawna katastrofa kutra w Cieśninie Sycylijskiej, w której zginęło być może nawet kilkaset osób, została uznana za punkt zwrotny, który musi doprowadzić do zmiany polityki UE; stąd poparty natychmiast przez Maltę włoski apel o pilne zwołanie nadzwyczajnego szczytu UE. W poniedziałek komisarz UE ds. migracji i spraw wewnętrznych Dimitris Awramopulos przedstawił ministrom spraw zagranicznych i spraw wewnętrznych 10-punktowy plan działań, który ma zostać także omówiony na czwartkowym szczycie UE.
Plan zakłada m.in. wzmocnienie operacji patrolowych Tryton i Posejdon na Morzu Śródziemnym, zaostrzenie walki z przemytnikami ludzi poprzez przechwytywanie i niszczenie ich łodzi, pobieranie odcisków palców od wszystkich imigrantów oraz odsyłanie do kraju pochodzenia tych imigrantów, którzy nie otrzymają azylu, a także stworzenie dobrowolnego systemu przejmowania imigrantów przez więcej krajów Unii, a nie tylko te nad Morzem Śródziemnym.
Komisja zasugerowała, by zaostrzając walkę z przemytnikami imigrantów UE skorzystała z pozytywnych doświadczeń unijnej misji Atalanta, wymierzonej w piratów, którzy uprowadzają statki handlowe dla okupu. Działa ona na obszarze południowego Morza Czerwonego, Zatoki Adeńskiej oraz części Oceanu Indyjskiego. Oprócz patrolowania wód i udzielania pomocy zaatakowanym jednostkom siły uczestniczące w operacji mogą także niszczyć bazy piratów na wybrzeżu.