- Nie jesteśmy powołani, jako ludzie Kościoła, do tego, by przygniatać ludzi do ziemi, ale by podnosić i dźwigać ich ku Bogu - mówił podczas sumy pontyfikalnej w warszawskiej archikatedrze kard. Kazimierz Nycz.
Pierwszego dnia świat Wielkanocnych kard. Kazimierz Nycz przewodniczył sumie pontyfikalnej w archikatedrze św. Jana Chrzciciela.
W homilii nawiązał do symboliki grobu pańskiego, którą tworzą trzy obrazy norweskiego malarza: ukrzyżowanie, baranek i pusty grób.
Metropolita zwrócił uwagę, że choć nie ma świadków samego momentu zmartwychwstania, Kościół od XX wieków idzie drogą świadectwa, które dawali apostołowie.
W głoszonym przez nich kerygmacie najważniejsze były słowa o tym, że Chrystus został zabity, umarł i ofiarował swoje życie za każdego człowieka i zmartwychwstał.
- Dzięki temu jest gwarantem naszego zmartwychwstania, ponieważ zmartwychwstał jako pierwszy - mówił kaznodzieja.
W dalszej części homilii nawiązał do przypowieści o perle. - Tą perłą jest i powinna być nasza wiara w Zmartwychwstanie. To jest ta perła znajdywana i znaleziona, bo przecież ciągle idziemy drogą pogłębianie naszej wiaty w to, co najważniejsze - mówił hierarcha. Dodał, że z perspektywy zmartwychwstania człowiek inaczej patrzy na swoje życie, a przede wszystkim na śmierć. - Ta perła musi rzutować. Powinna rzutować na wszystko, co robimy na co dzień - podkreślił.
Metropolita warszawski, za współczesnym myślicielem Charlesem Taylorem, zwrócił uwagę, że we współczesnym, szybko laicyzującym się świecie ludzie dzielą się na zadomowionych w Kościele i na poszukujących.
- Tych poszukujących, niezadomowionych wydaje się być więcej. Zauważył to ostro papież Franciszek, każąc nam iść z Ewangelią na ulice miast, gdzie żyją ludzie niezadomowieni w Kościele, którzy się pogubili, a nawet czasem nawet przestali szukać - przypomniał.