Dziś nasze świątynie wypełnia się po brzegi. Wypełnią daleko bardziej niż w czasie niedzielnej Eucharystii.
Dziś nasze świątynie wypełnia się po brzegi. Wypełnią daleko bardziej niż w czasie niedzielnej Eucharystii. To zrozumiałe, przecież dzisiaj jest Środa Popielcowa – dzień postu i publicznego posypywania głowy popiołem. Tyle, że samo posypanie głowy popiołem nie ma w sobie nic sakramentalnego – to prosty gest, który ma zilustrować słowa wypowiadane przy tej okazji przez kapłana, a zaczerpnięte z Księgi Rodzaju: "Prochem jesteś i w proch się obrócisz". Cóż z tego, że ów popiół jest poświęcony? Czy to on będzie nas zbawiał? Nie. Ale może być dla nas ów obrzęd posypania dzisiaj głowy popiołem zbawienny, jeśli wprowadzimy w życie słowa, które przy tej okazji również usłyszymy: "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię". Zmieńcie życie. Zwróćcie się do Tego, który faktycznie może was zbawić. Dopiero w połączeniu z naszym aktem woli, ten prosty, nieco teatralny gest, stanie się czymś więcej. Trzeba zadać więc sobie dzisiaj trud wyjścia poza prostą, konsumencką mentalność: kupuję – więc mi się należy. Poświęcam swój czas, przychodzę, pozwalam się posypać, więc kwestię przygotowania do Wielkanocy mam już niejako odfajkowaną. Otóż nie. Tu nie ma żadnej magii. Tu jest zaproszenie do wzięcia odpowiedzialności za swoje życie. Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty. Nie, to nie są słowa Boga skierowane tylko do ludu wybranego.