107,6 FM

Bł. Celina Borzęcka

Od wczesnej młodości marzyła o klasztornej celi i oddaniu się na wyłączność Bogu.

Od wczesnej młodości marzyła o klasztornej celi i oddaniu się na wyłączność Bogu. Tak się jednak potoczyły losy tej kresowanki, że jako 30-latka trafiła do celi więzienia w Grodnie za pomoc powstańcom styczniowym. Co więcej nie trafiła tam sama, tylko z kilkutygodniową Jadwigą, swoim czwartym i ostatnim dzieckiem. Ten wspólny pobyt w odosobnieniu – jak się okazało - scementował ich relację dużo mocniej niż łącząca je przez 9 miesięcy pępowina. Jadwiga była bowiem przy mamie stale. I w więzieniu i na wolności. Widziała mamę pracującą społecznie na wsi i pielęgnującą ciężko chorego męża. Była świadkiem odczytywania testamentu, w którym jej tato o swojej żonie, mamie Jadwigi, dał najpiękniejsze świadectwo, wskazując na jej miłość, bohaterstwo, odwagę i roztropność. A na emigracji w Rzymie na oczach Jadwigi w jej mamie, Celinie Borzęckiej, na nowo obudziło się powołanie do zakonu. Miał w tym swój udział jej spowiednik i duchowy przewodnik, ks. Piotr Semenenko, generał zmartwychwstańców, dlatego mama Jadwigi stała się założycielką żeńskiej gałęzi tego zgromadzenia, którego charyzmatem była i jest praca nad religijno-moralną odnową społeczeństwa. Co wtedy zrobiła Jadwiga Borzęcka? Pomogła mamie w tym dziele i sama stała się jego częścią. Częścią tak ważną, że być może wkrótce dołączy do bł. Celiny Borzęckiej, niezwykłej zakonnicy, a wcześniej żony, mamy i babci nawet – bo Jadwiga nie była jedynaczką - w chwale ołtarzy.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy