Nie róbmy ze świąt szopki ‒ mówił podczas Pasterki abp Adrian Galbas. Metropolita katowicki przewodniczył Mszy św. w noc Bożego Narodzenia w Bazylice oo. Franciszkanów w Katowicach-Panewnikach. W tym miejscu znajduje się jedna z największych i najpiękniejszych szopek bożonarodzeniowych w Europie.
W homilii abp Galbas zauważył, że „czcimy dziś nie rocznicę, lecz tajemnicę”! To słowa św. Augustyna ukazujące sens świętowania co roku Bożego Narodzenia. ‒ Kościół to nie skansen, a liturgia to nie muzeum pełne staroci. Świętujemy dziś tajemnicę. Tajemnicę Bożego Wcielenia ‒ przypomniał. „Istotnie Syn Boży stał się Człowiekiem, abyśmy my stali się bogami” ‒ cytował św. Atanazego.
Mówił o wielkiej radości, jaka jest dziś naszym udziałem. ‒ Nie jesteśmy już sami, bo jest Emmanuel, Bóg, któremu na nas zależy, Bóg, który przełamał wszystkie schematy, żeby do nas przyjść. Tak, być może w niejednej i niejednym z was jest jeszcze kraina mroku, jakieś przygniatające cierpienie i bolesny ból, ale on nie jest już ostateczny. Ostateczna jest Światłość ze Światłości ‒ podkreślał.
Nawiązał do rocznicy 800-lecia wybudowania przez św. Franciszka pierwszej szopki w miejscowości Greccio. ‒ Dziś nie wyobrażamy sobie świąt bez szopki. Szopki wzruszają nas, cieszą i uspokajają. Pokazują miłość, pokorę, ubóstwo i bliskość Boga ‒ mówił arcybiskup. Wyrażał radość z tego, że w Panewnikach mamy wspaniałą szopkę, która cieszy nie tylko mieszkańców Katowic, Śląska i Zagłębia.
Zachęcał jednak, byśmy nie sprowadzali świąt jedynie do szopek, a tym bardziej nie robili ze świąt szopki. ‒ Szopka ma być jedynie prowokacją i pomocą w przeżyciu świąt, a nie ich sensem ‒ wyjaśniał. ‒ Chrystus, który jest w centrum każdej szopki to plastikowa, bądź drewniana lalka, Chrystus, który jest w centrum kościoła, na każdym ołtarzu i w tabernakulum, to Chrystus żywy. Lalka nas wzruszy, ale nas nie zbawi ‒ tłumaczył ukazując Jezusa jako Baranka Bożego, który gładzi grzech świata.
Zachęcał do dawania świadectwa. ‒ Czy ludzie patrząc na moje czyny, na moje postawy, na moje zachowanie i działanie uwielbiają Ojca, który jest w niebie? Czy, aby zobaczyć radość i piękno chrześcijaństwa muszą raz do roku zbudować sobie szopkę, czy może wystarczy im moje życie? Co widzą, gdy patrzą na mnie? ‒ pytał abp Galbas. Zapewniał, że Chrystus chce być widoczny na tej ziemi dzięki nam i poprzez nas.
Hierarcha modlił się o spokój w naszej ojczyźnie. ‒ Można się różnić w widzeniu polskich spraw, można mieć różne polityczne koncepcje, można się spierać, ale zawsze z poszanowaniem prawa i poszanowaniem godności człowieka. I rozróżniając między byciem parlamentarzystą, członkiem rządu, czy opozycji, a właścicielem kraju ‒ zaznaczał metropolita katowicki. Modlił się też o pokój na całym świecie, zwłaszcza w Ukrainie i Betlejem.
Zachęcał zgromadzonych, by te święta mobilizowały ich do chrześcijańskiego życia. By pozostawali jak najdłużej bez grzechu ciężkiego. A tym, którzy wyspowiadać się nie mogli, nie mogli uzyskać rozgrzeszenia, polecał żyć przyzwoicie i dobrze. ‒ Każdy (…) człowiek na świecie, każda i każdy, może się jakoś złączyć z Chrystusem, w swojej życiowej sytuacji, z tym swoim życiowym dzisiejszym bagażem, także bagażem win, jeśli tylko chce, jeśli ma taką wolę i jeśli w tym kierunku działa ‒ przekonywał.
Zachęcał do gorliwości w spełnianiu dobrych uczynków. ‒ Codziennych, małych, nawet bardzo małych, dobrych uczynków, czyli takich, które polepszają życie innych, które sprawią, że innym będzie choć trochę lepiej, choć trochę lżej! ‒ mówił. Polecał, by wsłuchiwać w płacz tych, w których płacze Jezus. ‒ W których płacze z głodu nie tylko tego materialnego, choć tego najpierw. Są jednak też inne głody i inne płacze. Chodzi o to, by tego nie zlekceważyć ‒ apelował.
asp/Katowice-Panewniki