107,6 FM

Ocalały ze Stutthofu: niemożliwe, by Furchner o niczym nie wiedziała

Nie ma praktycznej możliwości, by Irmgard Furchner, sekretarka z niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof koło Gdańska, nie wiedziała, co się w nim dzieje - mówi stacji BBC Manfred Goldberg, były więzień tego obozu, mieszkający od 1946 r. w Wielkiej Brytanii.

We wtorek 97-letnia Furchner została uznana przez sąd w Niemczech za winną pomocnictwa w zamordowaniu ponad 10,5 tys. osób i skazana na karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu.

"Główna brama wejściowa do Stutthofu stała się znana jako Brama Śmierci, ponieważ gdy przez nią przechodziłeś, było to mniej więcej jak wyrok śmierci. Było praktycznie niemożliwością, aby (Furchner) mogła przedostać się do obozu ze swojego domu, nie wiedząc co się tam dzieje" - mówi Goldberg, który do obozu trafił w sierpniu 1943 r., gdy miał 13 lat.

Jak zaznacza BBC, tego samego lata Furchner zaczęła pracę w tym obozie jako sekretarka, a w tym samym 1943 r. populacja obozu została drastycznie powiększona z 4 tys. do 25 tys. więźniów. Wybudowany w 1939 r. Stutthof był pierwszym niemieckim obozem koncentracyjnym poza granicami III Rzeszy z początku drugiej wojny światowej. Większość pierwotnych więźniów stanowili miejscowi Polacy i Żydzi, ale do końca wojny deportowano tam co najmniej 110 tys. osób, w tym żydowskich więźniów i sowieckich jeńców wojennych. Około 65 tys. z nich zmarło z głodu, wskutek tyfusu, od śmiertelnego zastrzyku lub gazu.

Komory gazowe funkcjonowały w niemieckich obozach śmierci w okupowanej Polsce od 1942 r., ale w Stutthofie użyto gazu Cyklon B dopiero w czerwcu 1944 r.

Przeczytaj też: RFN. Media: Niemcy nie rozliczały należycie zbrodniarzy wojennych, obecne procesy to akty sprawiedliwości w ostatniej chwili

Goldberg, jako żydowski chłopiec z Niemiec, został deportowany na Łotwę, zanim trafił do Stutthofu do niewolniczej pracy. Mimo 92 lat dobrze pamięta pięć obozów i podobozów Stutthofu, do których został wysłany. "Po raz pierwszy byłem w Stutthofie w sierpniu 1943 r. przez blisko miesiąc, a następnie w dwóch innych (obozach), zanim wróciłem pod koniec 1944 roku po raz drugi" - opowiada BBC. Był on wówczas częścią niezastąpionej grupy 300 więźniów, którzy spędzili rok na naprawianiu torów kolejowych w węzłach wysadzonych przez aliantów.

Josef Salomonovic, jedyny ocalały osobiście zeznający w procesie Furchner, opisał Stutthof jako najgorszy z ośmiu obozów koncentracyjnych, w których musiał przebywać. Amerykańska ocalała Asia Shindelman, która zeznawała za pośrednictwem łącza wideo, powiedziała, że została tam zabrana z rodzicami, wujkiem i babcią, i była świadkiem tego, jak strażnicy rzucali więźniów na ogrodzenie pod napięciem.

Kiedy pod koniec kwietnia 1945 r. wojska sowieckie zbliżały się do Stutthofu, Niemcy zdecydowali się opuścić obóz i wysłali pozostałych więźniów na marsz śmierci. Takie marsze stały się powszechne, ponieważ naziści starali się wymazać dowody swoich zbrodni, a wielu więźniów zginęło, gdy wojna już zbliżała się do końca, wyjaśnia BBC.

"Nasza grupa została wyprowadzona ze Stutthofu 26 kwietnia. Każdy maszerujący, który nie miał siły, został zastrzelony" - mówi Goldberg. Kilka tysięcy więźniów skierowano na pobliskie wybrzeże Bałtyku, a setki wepchnięto do morza i rozstrzelano.

Młodszy brat Manfreda Goldberga, Herman, został zamordowany przez Niemców, natomiast on spotkał się ze swoja matką, która była w obozie dla kobiet w Stutthofie, a później, już w Wielkiej Brytanii, znalazł się także z ojcem. Do Stutthofu przyjechał w 2017 r. w ramach wizyty składanej przez ówczesnego brytyjskiego następcę tronu, księcia Karola.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

bjn/ adj/

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy