Szymon Marciniak, który został wyznaczony przez FIFA do prowadzenia jako sędzia główny niedzielnego finału piłkarskich mistrzostw świata Argentyna - Francja, przyznał, że to "niewiarygodne". "Jestem bardzo dumny z siebie i mojego zespołu. Pracujemy od zawsze i jesteśmy jak rodzina" - dodał.
O nominowaniu prawie 42-letniego arbitra z Płocka do sędziowania finału mundialu w Katarze poinformowano w czwartek.
Jego asystentami będą syn byłego znanego arbitra i prezesa PZPN Michała Listkiewicza - Tomasz oraz Paweł Sokolnicki. Rolę czwartego sędziego powierzono Amerykaninowi Ismailowi Elfathowi. Za ekipę VAR odpowiedzialny będzie Tomasz Kwiatkowski, czwarty z Polaków w finale.
"Bycie sędzią w finale mistrzostw świata... To niewiarygodne, szczerze mówiąc. Jestem bardzo dumny z siebie i mojego zespołu, bo oczywiście to nie tylko Szymon Marciniak, to świetny zespół" - powiedział polski sędzia w rozmowie dla fifa.com.
"Pracujemy od zawsze i jesteśmy jak rodzina: razem wygrywamy, czasem razem przegrywamy" - dodał.
Przy okazji przypomniano, że Polak miał problemy zdrowotne, które - jak podkreślono - "należą już do przeszłości".
"Przez ostatnie półtora roku przeżywałem bardzo trudny okres. Miałem tachykardię - to choroba serca. Na początku było mi bardzo ciężko i musiałem zrezygnować z sędziowania. Brakowało mi mistrzostw Europy (ubiegłorocznych - PAP), co dla sędziego, który jest w swoim najlepszym wieku, było okropnym uczuciem. Tylko ja i mój zespół wiemy, jak trudny był to dla mnie czas. Teraz życie mi się odwzajemnia i nie mogę przestać się uśmiechać, bo to wspaniałe uczucie" - przyznał Marciniak.
Jak przypomniała FIFA, arbiter z Płocka był kiedyś piłkarzem tamtejszej Wisły. Postanowił spróbować swoich sił w sędziowaniu po tym, jak został... wyrzucony z boiska w trakcie meczu. Inspiracją była m.in. rozmowa z sędzią, który pokazał mu wówczas czerwoną kartkę.
"Rozmawialiśmy po meczu i powiedział mi bardzo ważne zdanie: +Jeśli myślisz, że to łatwa praca, to idź i spróbuj. Zobaczysz+. Pomyślałem, dlaczego nie? Więc od razu poszedłem na kurs i zacząłem sędziować. Jestem mu wdzięczny, bo gdyby nie ta czerwona kartka - prawdopodobnie nigdy nie zostałbym sędzią" - przyznał Marciniak.
W tegorocznym turnieju prowadził wcześniej dwa spotkania - Francji z Danią (2:1) w fazie grupowej oraz Argentyny z Australią (2:1) w 1/8 finału.
Jego pierwszym wielkim turniejem było Euro 2016 we Francji, gdzie sędziował trzy mecze. Dwa lata później był arbitrem dwóch spotkań mistrzostw świata, ale w Rosji zakończył pracę już po fazie grupowej.
Później, m.in. z powodu wspomnianych kłopotów zdrowotnych, stracił zeszłoroczne - przełożone z 2020 - mistrzostwa Europy, ale w 2022 roku wrócił na wysoki poziom, np. "gwizdał" półfinał Ligi Mistrzów między Liverpoolem a Villarrealem.