W X Pawilonie byłego Aresztu Śledczego przy ul. Rakowieckiej, w 69. rocznicę aresztowania najbliższego współpracownika bł. Stefana Wyszyńskiego, modlono się o rozpoczęcie jego procesu beatyfikacyjnego.
Mszy św. sprawowanej nieopodal celi więziennej byłego Aresztu Śledczego przy ul. Rakowieckiej, w której w latach 1953-1956 był więziony bp Antonii Baraniak, przewodniczył 26 września ks. Tadeusz Itrych, przełożony salezjańskiej Inspektorii pw. św. Wojciecha w Pile.
W homilii ks. Jarosław Wąsowicz, salezjanin, autor biografii abp. Antoniego Baraniaka "Defensor Ecclesiae”, przypomniał, że więzienie przy ul. Rakowieckiej było dla bp. Baraniaka nie tylko doświadczeniem cierpienia i męczeństwa, ale także - dzięki mocy Bożej - dawania świadectwa wierności Bogu i Kościołowi.
- Dlatego jako ludzie wierzący, chcemy patrzeć na tego niezwykłego świadka wiary jak na Ewangeliczną lampę, która świeci światłem Chrystusa. Jego historia nie tylko nas umacnia, ale może stawać się wzorem dla pasterzy Kościoła, a dla nas salezjanów wzorem szczególnym. Ksiądz arcybiskup przez całe swoje życie był wiernym synem św. Jana Bosko. Także tutaj w więzieniu za jego wstawiennictwem i za wstawiennictwem patronki naszego zgromadzenia - Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych, prosił Boga o siły, łaskę wytrwania i wierności - powiedział ks. J. Wąsowicz.
Kaznodzieja zwrócił także uwagę, że niewiele osób zdawało sobie sprawę z tego, że ta tragiczna noc z 25 na 26 września 1953 r., kiedy komuniści zdecydowali się na ostateczną rozprawę z prymasem Wyszyńskim, miała zadecydować o "być czy nie być” polskiego Kościoła.
- Jednym z bohaterów, który pozwolił Kościołowi wyjść zwycięsko z tej konfrontacji, był bp Baraniak. Jego niezłomna postawa zdecydowała o tym, że operacja podjęta przez władze komunistyczne, się nie udała - zaznaczył ks. J. Wąsowicz.
W homilii przytoczył także relację aresztowanego biskupa z 1974 r., który niezwykle rzadko wracał do tego trudnego okresu w swoim życiu. "Nad ranem zjawił się jakiś oficer, jeden lub dwóch i zaprowadzili mnie do mojego pokoju na pierwszym piętrze. Najpierw pogrzebali w moich papierach, potem jeden z ubowców odczytał postanowienie prokuratury wojskowej, że jestem aresztowany, ale papierka nie dali. Kazali mi się ubrać. Na pytanie jak się ubrać? Jeden z nich odrzekł: "Raczej ciepło". Zaprowadzono mnie do pustej, betonowej celi, w której była prycza, taboret, dzban wody z miednicą i kibel. Przez zakratowane okno i matowe szybki z góry zaglądał ponury poranek 26 września 1953 roku” - relacjonował w przytoczonych przez kaznodzieję wspomnieniach dzień swojego aresztowania arcybiskup.
Salezjanin przywoła także w homilii niezwykle wzruszające świadectwo bł. Stefana Wyszyńskiego, który bardzo późno dowiedział się o tym, że jego najbliższy współpracownik został uwięziony. W zapiskach więziennych pisał tak: "Dowiedziałem się właśnie, ze bp Antoni Baraniak jest w więzieniu. Są nawet ludzie, którzy go tam widzieli w stanie wielkiego wymizerowania, podobno przebywa w szpitalu więziennym. Są głosy, że trzyma się niezwykle dzielnie, pomimo wyczerpania i choroby. Ludzie, którzy udzielili mi pierwszych informacji o bp Antonim, widzieli go w mokotowskim więzieniu przygodnie, z dala, podczas spaceru. Był w sutannie, chodził sam, był bardzo blady, ale pogodny. Opinia krążąca w więzieniu przekazywała o nim najlepsze wrażenie. Wiedziano w Mokotowie, że biskup Baraniak trzyma się dzielnie i zachowuje godną postawę wobec swoich śledczych. Wiedziano, że biskup był pod śledztwem i że to śledztwo było długotrwałe i uciążliwe, i że biskup nikogo nie obciążył. Mówiono, że wywiera dobry wpływ na więźniów, którym dodaje otuchy, imponuje swoją kapłańską postawą i najlepszym usposobieniem. Zwycięża siebie i zadziwia siłą duchową, chociaż siły duchowe są tak słabe, że budzą obawę wszystkich współwięźniów”.
- To wielkie, duchowe zwycięstwo bp Antonii Baraniak zawdzięczał Matce Bożej, sam o tym często mówił - zaznaczył kaznodzieja.
Zwrócił jednocześnie uwagę, że w tym "ponurym miejscu”, w którym objawiła się moc ludzkiej nieprawości, w którym próbowano zamordować tak wielu patriotów, w którym znęcano się także nad kapłanami, każdego 26. dnia miesiąca, odprawiane są Msze św. w intencji rozpoczęcia procezu beatyfikacyjnego arcybiskupa. Dodał, że uczestniczący w niej wierni, ze wzruszeniem doświadczają w tym miejscu "cudu zwycięstwa Chrystusa nad złem".
- Zmartwychwstanie Jezusa jest ostatecznym zwycięstwem nad złem. A dla nas - wierzących - nadzieją, że wszystko, co przeżywamy - nawet najbardziej ekstremalne i trudne doświadczenia, razem z Jezusem i Maryją jesteśmy w stanie przezwyciężać, zachować godność dziecka Bożego w naszych serca i przezwyciężyć zło, jakie jest wokół nas - mówił do zgromadzony na liturgii.
Kończąc homilię, prosił Boga, by świadectwo "męczennika z Rakowieckiej” nie zostało zmarnowane, ale przyniosło błogosławione owoce. - Dlatego tak bardzo nam zależy na tym procesie beatyfikacyjnym, by Bóg zechciał ubogacić Kościół świętością księdza arcybiskupa - powiedział.
Na zakończenie Mszy św. odmówiono modlitwę o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego i odśpiewano "Boże coś Polskę”.
Liturgia była zwieńczeniem uroczystości związanych z upamiętnieniem 69. rocznicy aresztowania najbliższego współpracownika bł. Stefana Wyszyńskiego. Wcześniej przed celą więzienną abp. Baraniaka złożono kwiaty. Rocznicy towarzyszyła także dyskusja o wydanej w tym roku książce biograficznej "Defensor Ecclesiae” autorstwa ks. Jarosława Wąsowicza, salezjanina, w której wzięli udział dr hab. Konrad Białecki oraz dr hab. Rafał Łatka.